Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Tenis. Hiszpańsko-argentyński finał

Data publikacji: 15 września 2018 r. 18:22
Ostatnia aktualizacja: 15 września 2018 r. 18:22
Tenis. Hiszpańsko-argentyński finał
 

Rozstawiony z numerem czwartym Argentyńczyk Guido Andreozzi i Hiszpan Alejandro Davidovich Fokina spotkają się w finale 26. edycji Pekao Szczecin Open (ATP Challenger Series „Top Level Event”, pula nagród 150 tys. dol.+hospitality).

19-letni Davidovich Fokina w drugim sobotnim pojedynku 1/2 finału pokonał młodszego o dwa lata Niemca Rudolfa Mollekera 6:1, 2:6, 6:2. Mecz miał dość zaskakujący przebieg, bo pierwszy set trwał zaledwie 17 minut, a po 49 minutach rozpoczęła się decydująca partia. Mecz zakończył się po godzinie i 20 minutach.

- Obaj charakteryzujemy się dość agresywnym stylem gry, więc ten mecz toczył się w ekspresowym tempie. Do Szczecina przyjechałem prosto z innego challengera, a to oznacza, że na przestrzeni dwóch tygodni rozegrałem już dziewięć meczów. Nic dziwnego, że odczuwam już trochę zmęczenie, ale korzystanie z pomocy fizjoterapeuty podczas meczów nie jest spowodowane żadną kontuzją, tylko intensywną grą i zmęczeniem – mówił po zwycięstwie młody Hiszpan.

Wcześniej, w argentyńskim półfinale, spotkali się dwaj wieloletni przyjaciele, a lepszy okazał się rozstawiony z numerem czwartym Guido Andreozzi, pokonując Facundo Arguello 3:6, 7:6 (7-4), 6:4. Był to najdłuższy mecz w tegorocznej edycji, bo trwał dwie godziny i 42 minuty.

W drugim secie Arguello bez straty punktu wygrał serwis przeciwnika i odskoczył na 5:4, ale roztrwonił tę przewagę, a w 12. gemie nawet musiał bronić piłkę setową, nim doprowadził do tie-breaka. W nim górą był jednak jego rodak.

Decydującą partię lepiej rozpoczął Arguello, dla którego był to siódmy mecz w imprezie, bo do turnieju głównego przebił się przez trzy rundy eliminacji. Półfinalista Pekao Szczecin Open 2014 przegrał jednak potem pięć kolejnych gemów. Przerwał tę serię i wyszedł na 4:5, a w ostatnim gemie obronił dwa meczbole, jednak przy trzecim nie zdołał już powstrzymać Andreozziego.

– Facundo to mój dobry przyjaciel. Znamy się od dziecka, więc te mecze między nami zawsze są szczególne. Na korcie staram się jednak w nich odłożyć na bok emocje i skupić wyłącznie na grze. Przy stanie 4:5 w drugim secie miałem chwilę zwątpienia, ale cieszę się, że zdołałem odwrócić losy meczu i ostatecznie to ja zagram w niedzielnym finale. Ale teraz muszę trochę odpocząć, bo tych meczów mam za sobą już sporo i zmęczenie musi dawać o sobie znać – powiedział Andreozzi. (par)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA