Przez cały tydzień miłośnicy sportu w naszym mieście mieli okazję emocjonować się rywalizacją w tenisowym turnieju Pekao Szczecin Open, w sobotnio-niedzielnych finałach oklaskiwać sukcesy deblowej pary Dustin Brown – Andrea Vavassori oraz singlisty Corentina Mouteta.
– Moutet był od samego początku moim faworytem. Niedzielny finał był jednym z najlepszych w historii szczecińskiego turnieju, po raz kolejny perfekcyjnie zorganizowanego. Mam nadzieję, że Pekao Szczecin Open 2022 zostanie nominowany do nagrody dla najlepszego challengera na świecie – komentuje były działacz tenisowy i wielki szczeciński miłośnik tej dyscypliny Bolesław Oćwieja.
Historyczny ranking Mouteta
Po raz pierwszy w historii szczecińskiego turnieju w finale singla zameldował się reprezentant Austrii. Dennis Novak po ponaddwuipółgodzinnym meczu i trzysetowej walce musiał uznać wyższość Corentina Mouteta.
– To był świetny tydzień w moim wykonaniu. To był mój pierwszy raz w Polsce, znakomicie się bawiłem. Dobrze się czułem fizycznie, grałem na dobrym poziomie – cieszył się po wygranym finale singla Corentin Moutet.
Francuz w całym turnieju stracił tylko dwa sety – w pierwszej rundzie z Nicolasem Sanchez Izquierdo i w finale ze wspomnianym Dennisem Novakiem. Moutet do do Szczecina przyleciał z Nowego Jorku, gdzie osiągnął IV rundę US Open, a wygrany Pekao Szczecin Open był drugim turniejowym triumfem zawodnika w tym sezonie. W czerwcu wygrał 90-tysięcznik w Lyonie, ale to po szczecińskim sukcesie awansował na najwyższe w swojej karierze 64. miejsce w rankingu ATP.
Czwarty tytuł Browna
Dustin Brown jest doskonale znany szczecińskiej publiczności. Na kortach przy al. Wojska Polskiego występował wielokrotnie i po ośmioletniej przerwie znów triumfował w finale gry podwójnej. Tym razem w parze z Włochem Andreą Vavassorim.
– Lubię warunki, które są w Szczecinie. Miło tu być, czuję się tu jak w domu. Mam nadzieję, że wrócę tu za rok – mówił po wygranym finale Dustin Brown.
Występujący obecnie w barwach Jamajki, wcześniej pod flagą Niemiec, tenisista jest jednym z najbardziej utytułowanych graczy w szczecińskim turnieju. Sobotni triumf w parze z Włochem Andreą Vavassorim był jego czwartym w historii na szczecińskich kortach. Wcześniej wygrywał dwukrotnie w deblu w 2010 i 2014 roku, a w tym ostatnim do kolekcji dołożył też puchar wywalczony w singlu.
Jedna wygrana Polaka
Powodów do radości nie mieli w tym roku w Szczecinie polscy tenisiści. Sześciu naszych tenisistów odpadło już w pierwszej rundzie eliminacji. Z trójki zawodników występujących w turnieju głównym mecz I rundy wygrał tylko Daniel Michalski, który jednak już w II rundzie musiał uznać wyższość Hiszpana Roberto Carballes Baeny. Nieudany był powrót po latach na szczecińskie korty Jerzego Janowicza i debiut Maksa Kasnikowskiego, którzy odpadli już w I rundzie.
Burza w szklance wody
W trakcie imprezy jeden ze szczecińskich dziennikarzy intensywnie atakował organizatorów Pekao Szczecin Open za dopuszczenie do startu rosyjskich tenisistów. Ivan Gakhov i Aleksander Shevchenko w deblu odpadli już w pierwszej rundzie, ale ten drugi dotarł w singlu do półfinału. Obaj nie występowali na szczecińskich kortach pod rosyjską flagą narodową, a prawo do startu w szczecińskiej imprezie zapewnili sobie dzięki rankingowi i marcowej decyzji ATP, która jako jedna z nielicznych organizacji sportowych na świecie nie wykluczyła Rosjan z międzynarodowych startów. Dla wspomnianego Shevchenki turniej w Szczecinie był 19. imprezą tenisową od początku sezonu. Zagrał wcześniej m.in. w wielkoszlemowym US Open i kilkunastu turniejach w Europie. Grał w tym czasie m.in. we Francji, Niemczech, Włoszech, Austrii, Rumunii, Słowacji, a w maju dotarł do półfinału challengera w Poznaniu. W żadnej z tych imprez nikt nie podważył decyzji ATP o dopuszczeniu Rosjanina do turniejów.
30. edycja z nowym sponsorem
Pekao Szczecin Open to najstarszy i największy tenisowy turniej męski w Polsce. Zakończona w niedzielę impreza była już 29. odsłoną. W 30-letniej historii tylko raz w 2020 roku z powodu pandemicznych obostrzeń odwołano rozgrywki. Za rok planowana jest okrągła 30. edycja turnieju. Niewykluczone, że rozegrana zostanie już w innej formule, o czym oficjalnie w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” mówił dyrektor turnieju Krzysztof Bobala.
– Wiemy już, że tegoroczna edycja było ostatnią organizowaną we współpracy z Bankiem Pekao S.A. Nie ma jednak paniki, bo miasto nas wspiera i obiecało, że będzie to robić jeszcze przynajmniej przez trzy lata. Tyle mamy zatem czasu na wypracowanie nowego modelu biznesowego. Bez względu na to, jak ten turniej za rok będzie się nazywał, to i tak będziemy chcieli go robić w podobny sposób. To w końcu największa międzynarodowa sportowa impreza cykliczna w Polsce obok Tour de Pologne. Mamy jeszcze pole do rozwoju – mówił Krzysztof Bobala. ©℗
Wojciech TACZALSKI