Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Żeglarstwo. Nowa jakość polskiego żeglarstwa

Data publikacji: 01 maja 2016 r. 11:21
Ostatnia aktualizacja: 28 maja 2016 r. 22:40
Żeglarstwo. Nowa jakość polskiego żeglarstwa
 

Agnieszka Skrzypulec z Sejk Pogoń Szczecin oraz Irmina Mrózek Gliszczynska, które szykują się do igrzysk w Rio de Janeiro, w sobotę zakwalifikowały się w klasie 470 do finałowego wyścigu regat Pucharu Świata w Hyeres. Mówi się o nich, że to nowa jakość w polskim żeglarstwie.

Zawody na Lazurowym Wybrzeżu rozpoczęły od drugiego miejsca po pierwszym dniu. W kolejnych przesuwały się na piątą, siódmą i ósmą pozycję, ale pewnie utrzymały lokatę w czołowej dziesiątce. W swoich najlepszych startach przypływały na trzecim, czwartym (w pierwszym dniu) oraz drugim (w ostatnim) miejscu, pokazując swoje możliwości.

Załoga Skrzypulec (Sejk Pogoń Szczecin) - Mrózek Gliszczynska (ChKŻ Chojnice) to nowa jakość w polskim żeglarstwie. W ostatnich latach w kontekście sukcesów czy medalowych szans w najważniejszych imprezach mówiło się praktycznie tylko o zawodnikach i zawodniczkach startujących w windsurfingowej klasie RS:X. Dzięki nim coraz głośniej jest także o klasie 470.

- Faktycznie, zawsze byli tylko deskarze, a łódkarze pozostawali w cieniu, przynajmniej od kiedy przestał żeglować Mateusz Kusznierewicz. Bardzo się cieszę, że za naszą sprawą łódkarze wracają do łask. Wytyczamy nowe szlaki, możemy być inspiracją dla innych, pokazywać, że solidne systematyczne treningi przynoszą efekty, że warto marzyć. – powiedziała Skrzypulec.

Wygrały na Majorce

W niedawnych zawodach o Puchar Księżniczki Zofii na Majorce załoga Energa Sailing Team Poland wywalczyła pierwsze miejsce. Od pewnego czasu zawsze plasuje się blisko podium.

- Dopiero przebijamy się do światowej czołówki. Zeszły sezon miałyśmy bardzo dobry. Wszystkie wyścigi kończyłyśmy w pierwszej dziesiątce. I tak pojawił się głód, żeby może zawęzić te rezultaty do pierwszej piątki. Taki jest nasz cel na ten rok. Na razie wygląda to dobrze. Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Najpierw cieszyłyśmy się z miejsc w dziesiątce, ostatnio w piątce, ale już jest dążenie, żeby poczuć na szyi ciężar medalu. – dodała zawodniczka ze Szczecina.

Pływają razem od półtora roku, więc są w miarę nową załogą, ale kilka sezonów mają przepływane osobno, więc nie zaczynały od zera. Musiały się tylko do siebie przyzwyczaić. Okres docierania się nie trwał zbyt długo, chociaż proces nie jest jeszcze zakończony.

- Od pierwszego momentu, gdy wyszłyśmy na wodę poczułyśmy, że mamy potencjał. Od pierwszego dnia już byłyśmy szybkie. Cały czas się dogrywamy. Wiadomo, że załogi, które pływają ze sobą dłużej, czasem nawet osiem lat i więcej, mają tę przewagę, że dużo lepiej się rozumieją. Potrafią lepiej reagować na swoje zachowania na łódce. My ciągle się tego uczymy, ciągle się poznajemy. Sporo elementów musimy jeszcze doszlifować. Dobre jest to, że obie wcześniej miałyśmy doświadczenia. – zaznaczyła Skrzypulec.

Chciały kończyć karierę

Niewiele brakowało, a w ogóle nie utworzyłyby załogi. 26-letnia Skrzypulec, która wcześniej pływała z innymi załogantkami – Jolantą Ogar (obecnie w barwach Austrii) i Natalią Wójcik, po rozstaniu z tą drugą nosiła się z zamiarem zakończenia kariery. 

- Gdzieś tam miałam w głowie, że chciałabym pływać z Irminą, ale wszyscy przekazywali informacje, że nie ma na to szans, ponieważ ona startowała z inną dziewczyną. Zaczęłam już sobie układać życie na nowo, a wtedy Irmina powiedziała, że też chce kończyć. W ten sposób zostałyśmy skojarzone jako dwa "wolne elektrony". Stwierdziłyśmy, że spróbujemy żeglować razem, bez nastawiania się na kwalifikacje do igrzysk czy konkretne wyniki. Efekty przyszły nadspodziewanie szybko. – wyjaśniła Skrzypulec.

Skrzypulec jest drobnej postury, a załogantka, wbrew przydomkowi „Mała”, wyraźnie od niej wyższa. Takie zróżnicowane cechy fizyczne też są odpowiednie w klasie 470.

- Załogant wisi na trapezie. Właściwie cały stoi poza łódką. Jest zaczepiony tylko na jednej stalowej lince do masztu. W związku w tym im więcej kilogramów, które będą w stanie wyprostować łódkę i trzymać ją prosto, wyrzucimy z burtę, tym lepiej. Wskazane jest więc, żeby załogant był jak najwyższy i miał ok. 70 kg wagi. Za to sternik, czyli ja, tylko balastuje, siedzi w łódce na rufie. Dlatego każdy kilogram, który obciąża tył łódki sprawia, że płynie się wolniej. Najlepiej, żeby łączna waga załogi w klasie 470 kobiet oscylowała w granicach 125 kg. Nasza jest idealna, tak samo jak wiek. – powiedziała ze śmiechem Skrzypulec.

Drugie igrzyska Skrzypulec

Starsza z załogi przygotowującej się do startu w Rio już uczestniczyła w igrzyskach olimpijskich. Zdobyła w Londynie doświadczenie, które może teraz pomóc w uzyskaniu w Brazylii dobrego rezultatu.

- Szanse, że wypadniemy lepiej niż w Londynie są bardzo duże. Już startujemy z innego pułapu. Tam, razem z Jolą Ogar, byłyśmy pierwszą załogą, która w ogóle zakwalifikowała się do igrzysk, więc to już było wielkim przeżyciem. Załapałyśmy się na jednym z ostatnich miejsc, skończyłyśmy na 12., więc i tak przed wieloma zawodniczkami, które wcześniej nas wyprzedzały. Teraz wydaje się, że miejsce w pierwszej dziesiątce mamy pewne, a możemy zaskoczyć, bo mamy spory potencjał i nie odczuwamy obciążenia psychicznego jak inni. W stawce jest sporo nowych zawodniczek, które nie startowały do tej pory w igrzyskach. To może być naszą przewagą. – oceniła Skrzypulec.

Jedyną niewiadomą są tylko warunki pogodowe w dniach, w których załodze przyjdzie rywalizować w Rio, bo olimpijski akwen Polki mają dobrze rozpoznany i jeszcze tę wiedzę pogłębiają.

- Chyba ze trzy, cztery razy byłyśmy razem w Rio, a ja startowałam tam jeszcze wcześniej, dwa lata temu. W tym roku spędzimy tam jeszcze dwa miesiące. Staramy się jak najlepiej przygotować, jak najlepiej rozeznać tamten akwen, przystosować organizmy do panujących tam warunków, bakterii i innych dziwnych rzeczy. Ostatnie zawody, które były rozgrywane w Rio zakończyłyśmy na czwartym miejscu, czyli bardzo dobrym. Potrafimy tam wygrywać wyścigi. Trzeba być na pewno bardzo skupionym, mieć oczy dookoła głowy. – podsumowała sterniczka.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA