Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Berlin: 1000 osób dziennie prosi o azyl

Data publikacji: 09 września 2015 r. 14:42
Ostatnia aktualizacja: 18 czerwca 2018 r. 22:45
Berlin: 1000 osób dziennie prosi o azyl
 

Po przybyciu z Austrii do Monachium uchodźcy z Bliskiego Wschodu i Afryki kierowani są do innych części Niemiec. Wielu z nich trafia do Berlina. Stolica kraju radzi sobie na razie z falą migrantów, ale możliwości miasta szybko się wyczerpują.

Do największych ośrodków dla uchodźców na terenie Berlina należą dawne koszary Schmidt-Knobelsdorf-Kaserne w dzielnicy Spandau w północno-zachodniej części miasta.

Ostatnią grupę uchodźców przyjęliśmy w nocy z wtorku na środę - mówi dziennikarzowi PAP Susan Hermenau z firmy PRISOD, administratora obiektu. "Zakończyliśmy pracę o godz. 2 w nocy, dopiero wtedy, gdy każdy z przybyłych dostał coś do jedzenia i dach nad głową" - tłumaczy, wyraźnie jeszcze zaspana, pracownica pomocy społecznej.

Kilkoma autokarami przyjechało do schroniska w Spandau w nocy 140 osób, głównie Syryjczyków, ale także Afgańczyków, Irakijczyków i mieszkańców krajów byłego ZSRR.

W koszarach przy ulicy Schmidt-Knobelsdorf-Strasse mieszka obecnie 1600 uchodźców; 600 z nich przyjechało w ostatnich trzech dniach z Austrii. "Jesteśmy u kresu naszych możliwości" - podkreśla Hermenau.

Aby zapewnić miejsce wszystkim potrzebującym, władze Berlina zbudowały pomiędzy ceglanymi budynkami byłych koszar miasteczko namiotowe. W każdym namiocie, wyposażonym w wojskowe piętrowe prycze, mieszka po 10 osób. Nowo przybyli odsypiają po przeżyciach ostatniej i poprzednich nocy. "Byli skrajnie wyczerpani" - podkreśla Hermenau.

Ci, którzy są już od kilku dni, oblegają od rana niewielki biały kontener ustawiony w centralnym punkcie obiektu. To tutaj odbywa się rejestracja uchodźców. Urzędnicy przeprowadzają pierwsze rozmowy, wypytują o nazwisko, kraj pochodzenia, o przyczyny ucieczki z ojczyzny. Niektórzy uratowali dokumenty i zdjęcia, pokazują fotografie zabitych krewnych. Inni nie mają żadnych dokumentów. "Nie mamy wyjścia, zapisujemy to, co słyszymy, jak mamy to sprawdzić?" - mówi jedna z osób z zespołu rejestracyjnego.

Uchodźcy, w większości młodzi mężczyźni, tworzą grupki, najczęściej według pochodzenia. Trzej mieszkańcy Kamerunu opowiadają łamaną angielszczyzną o ucieczce ze swego kraju. "Very long way" - wspomina jeden z nich, w nasuniętym głęboko na oczy kapturze. Ich podróż przez Turcję, Grecję, Węgry i Austrię trwała - jak twierdzą - ponad dwa tygodnie. "Germany good country" - podkreślają. "Chcemy pracować, zarabiać, żyć jak ludzie" - mówią Kameruńczycy. Nie chcą podać nazwisk, proszą, by nie robić zdjęć. "Kto wie, kto te zdjęcia zobaczy" - tłumaczą.

Odważniejsza jest młoda Syryjka, była studentka pedagogiki i mediów w Damaszku. Ubrana w dżinsy, modną błyszczącą bluzkę i adidasy opowiada o śmierci młodszego brata w wojnie domowej, co stało się dla niej impulsem do wyjazdu. "Chcę kontynuować studia" - mówi z przekonaniem. Jak wyjawia, chciałaby zostać w Berlinie, "gdzie jest tak cool", ale szanse na to są niewielkie. Tylko 5 proc. uchodźców zostaje w stolicy, pozostali kierowani są do innych części kraju.

O mieszkańców ośrodka troszczy się kilkunastu pracowników opieki społecznej. Docelowo ma ich być 30. Oprócz zawodowych pracowników wiele osób pomaga społecznie. "To oczywiste, że wolny czas przeznaczam na pomoc" - mówi 25-letnia studentka Hannah Huebner. Ponad 40 osób, które skrzyknęły się za pośrednictwem Facebooka, uzupełnia pracę zawodowych pracowników. Nasza stronawilhelmstadt-hilft.org jest oblegana - cieszy się Huebner.

W środę Huebner bierze udział w segregowaniu darów. "Odzew na nasz apel o pomoc przeszedł wszelkie wyobrażenia" - mówi, zastrzegając, że część ubrań nie nadawała się do użytku. "Uchodźcy nie są żebrakami, a i żebrakom nie można dać byle czego" - zaznacza studentka. 65-letnia emerytka Ingrid sortująca odzież krzyczy do dziennikarzy: "Napiszcie, że potrzebne są spodnie dla chłopców i dużo bielizny".

Huebner i jej koleżanki zapewniają, że mieszkańcy okolicznych domów zaakceptowali imigrantów. Nie ma jak dotąd żadnych demonstracji przeciwko ośrodkowi - twierdzi studentka. Popularny berliński tabloid "BZ" dołączył do środowego wydania słowniczek niemiecko-arabski. Redakcja apeluje do czytelników, by po lekturze sprezentowali wydanie napotkanemu uchodźcy.

Uchodźcy, nie tylko z Afryki, skarżą się na zimne noce. PRISOD zamierza zainstalować w namiotach dmuchawy, jednak zbliżająca się zima spędza sen z oczu pracowników ośrodka. "Namioty nie nadają się na zimę" - przyznaje Hermenau.

Władze Berlina poszukują rozpaczliwie budynków, w których w okresie zimowym mogliby zamieszkać azylanci. Trwają prace nad przystosowaniem do potrzeb imigrantów budynku dawnej siedziby banku Sparkasse und Landesbank. Władze miasta zastanawiają się nad stworzeniem kwater na terenie byłego lotniska Tempelhof. Wobec aktualnej fali uchodźców - dziennie o azyl w Berlinie prosi do 1000 osób - te plany wydają się kroplą w morzu potrzeb.

Była minister spraw socjalnych w rządzie landu Berlin, Heidi Knake-Werner, idzie jeszcze dalej, proponując konfiskatę mieszkań wykorzystywanych przez właścicieli do celów spekulacyjnych. Prawo zezwala na to - twierdzi Knake-Werner.

(PAP)

Fot. Dariusz Gorajski

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Czytelnik,
2015-09-09 21:15:59
Przyjmujcie...przyjmujcie... tylko pozniej nie placzcie, jak za jakis czas okaze sie, ze przyjeliscie mase IS-owcow po cywilnemu ??
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA