Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Były szef Volkswagena pod lupą prokuratury

Data publikacji: 21 czerwca 2016 r. 15:49
Ostatnia aktualizacja: 18 czerwca 2018 r. 22:46
Były szef Volkswagena pod lupą prokuratury
Fot. EPA/FRISOÂ GENTSCH  

Były prezes koncernu Volkswagen Martin Winterkorn został objęty śledztwem jako podejrzany o manipulacje rynkowe w związku ze skandalem na tle ukrywania zawyżonej emisji szkodliwych substancji w spalinach - poinformowała prokuratura w Brunszwiku.

Dodała, że dochodzenie w tej sprawie prowadzone jest także przeciwko współdziałającemu z Winterkornem innemu członkowi zarządu. Prokuratura nie ujawniła jednak jego personaliów ani tego, czy nadal zasiada we władzach koncernu. W swym komunikacie zaznaczyła tylko, że nie chodzi tutaj o obecnego prezesa rady nadzorczej Volkswagena Hansa Dietera Poetscha, który w momencie wybuchu afery odpowiadał w zarządzie za sprawy finansowe, w tym za komunikaty kierowane do inwestorów rynkowych.

Według ustaleń agencji dpa osobą tą jest obecny szef marki Volkswagen Herbert Diess - czego na razie koncern nie potwierdził.

* * *

W następstwie dochodzenia prowadzonego przez podległą rządowi USA Agencję Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu ubiegłego roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom. Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Musi się teraz spodziewać wieloletnich procesów sądowych oraz miliardowych kar za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.

Winterkorn ustąpił ze stanowiska szefa Volkswagena 23 września ubiegłego roku, zaledwie w pięć dni po ujawnieniu afery. (pap)

Fot. EPA/FRISO GENTSCH

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA