Ryby są ważnym elementem świątecznej tradycji kulinarnej w Polsce. Potrawy z nich to nieodzowny element wigilii w wielu domach, dlatego właśnie w okresie przedświątecznym sprzedaż ryb gwałtownie wzrasta. Niestety, wśród tych goszczących na świątecznych stołach nie brakuje gatunków zagrożonych wyginięciem. Dlatego ekolodzy apelują do tych, którzy nie chcą rezygnować z ryb, a jednocześnie chcą wesprzeć ekosystemy morskie, aby nie sięgać po gatunki zagrożone lub narażone na wyginięcie. Wciąż bowiem można je poławiać i są dostępne w sklepach, dlatego konsumenci odgrywają dużą rolę w ich ochronie.
Uwielbiany w Polsce dorsz atlantycki – klasyk świątecznej ryby po grecku – jest gatunkiem narażonym na wyginięcie. Taką klasyfikację w skali globalnej nadała mu Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN), a w skali Bałtyku – Komisja Helsińska (HELCOM).
– Kondycja wschodniego stada bałtyckiego dorsza jest krytyczna – wyjaśnia Justyna Zajchowska, starsza specjalistka ds. ochrony ekosystemów morskich w Fundacji WWF Polska. – Niestety, na przestrzeni ostatnich lat pogorszeniu uległa także sytuacja stada zachodniego. Obecnie obowiązuje zakaz połowów docelowych dorsza w całym Morzu Bałtyckim, co oznacza, że dozwolona jest jedynie niewielka kwota na przyłów (przypadkowy połów) tej ryby podczas połowów innych gatunków ryb. Rezygnacja z zakupu dorsza to odpowiedzialna decyzja pod względem środowiskowym. Uważną postawę konsumencką powinny jednak przede wszystkim wspierać odpowiednie regulacje, tak aby na półkach sklepowych były dostępne tylko te ryby, które pochodzą ze stabilnych populacji i zrównoważonych połowów.
Jeśli tradycja jest dla kogoś ważna i nie chce rezygnować z dorsza na wigilię, powinien postawić na dorsza czarnego. To krewniak dorsza atlantyckiego. Można go kupić w sklepach i, co najważniejsze, jego populacje w północnych morzach Europy są w dobrej kondycji.
W wielu domach podczas świąt nie może zabraknąć łososia. Wędzony czy pieczony… trafia na wigilijne stoły, choć według IUCN w skali Europy łosoś atlantycki jest narażony na wyginięcie i to z tak zwanym trendem malejącym – może być jeszcze gorzej! Taką samą kategorię zagrożenia HELCOM przypisał również łososiowi atlantyckiemu w Morzu Bałtyckim.
– Warto podkreślić, że rezygnacja z narażonego na wyginięcie łososia dziko żyjącego na rzecz tego z hodowli nie jest jednoznacznie lepszym wyborem – twierdzi Justyna Zajchowska. – Łososie karmione są dużą ilością paszy, czyli mączki rybnej, której produkcja często się przyczynia do nadmiernej eksploatacji drobnych morskich ryb dziko żyjących.
Dla miłośników „różowej ryby” na święta pod względem środowiskowym lepszym wyborem od łososia atlantyckiego (czy to dzikiego, czy hodowlanego) będzie spokrewniony z nim pstrąg tęczowy, zwłaszcza ten z hodowli ekologicznych.
– Jeśli planujesz sałatkę czy pastę z tuńczykiem, zacznij od wyboru gatunku – jest ich aż kilkanaście! – apelują ekolodzy.
Po pierwsze, nie należy kupować tuńczyka błękitnopłetwego. Gatunek ten od wielu lat znajduje się na Czerwonej Liście Gatunków Zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. Obecnie jego populacje w Morzu Śródziemnym i Zatoce Meksykańskiej należą do zagrożonych wyginięciem. Wszystkie stada tuńczyka błękitnopłetwego są intensywnie eksploatowane, a jego rzeczywiste połowy są prawdopodobnie dużo wyższe niż te oficjalnie zadeklarowane. Jednym z powodów jest utrzymująca się bardzo wysoka cena za mięso tej ryby.
Po drugie, powinno się wybrać tuńczyka z zieloną rekomendacją w Poradniku Rybnym WWF. Najlepiej postawić na tuńczyka pasiastego zwanego też bonito. Ten gatunek nie jest zagrożony, więc jego zakup nie powinien obciążyć ekosystemu, o ile ryba pochodzi ze zrównoważonych połowów.
Jak dodają ekolodzy, zawsze można skorzystać z roślinnego zamiennika ryby – na przykład selera zamiast filetów dorsza w „rybie” po grecku.
Więcej informacji na stronie internetowej: https://www.wwf.pl/jaka-ryba-na-swieta.
(K)