Jesień w Ameryce zaczyna się w barze kawowym. Najczęściej już pod koniec sierpnia, mimo upałów sięgających 30 stopni C i więcej, w sieci Starbucks pojawia się Pumpkin Spice Latte czyli bardzo słodka kawa z mlekiem, bitą śmietaną oraz dodatkiem przypraw z dyniową nutą. O tym, że Pumpkin Spice Latte już jest, pisze się w Internecie, a nawet mówi w telewizji.
Moja pierwsza jesień w Stanach Zjednoczonych, w 2009 roku była pasmem nieustannego robienia wielkich oczu, ponieważ w Szczecinie, z którego pochodzę nie dekorowano masowo domów i posesji dyniami, nie robiono z nich lampionów, nikt z okazji halloween nie fundował sobie w ogrodzie dekoracji w postaci płyty nagrobnej albo nawet całego mini cmentarza, trupiej czaszki, kościotrupa, nikt nie przyczepiał do elewacji gigantycznego, czarnego pająka, nikt też wieczorem nie podświetlał domu w kolorach, które dawały efekt grozy z muzyką w tle jak z horroru. W Ameryce to był standard, a w sklepach specjalizujących się w tego typu dekoracjach ludzie ładowali do koszy kolejne plastikowe urny, duchy, formy do ciast w kształcie trumien czy trupich czaszek, a także zaopatrywali się w narzędzia i wzory, dzięki którym mogli robić z dyń upiorne lampiony czy piec babeczki trumienki. Chłonęłam to wszystko jak mogłam, ale daleka byłam od przenoszenia na ślepo każdej rzeczy na mój nowy, domowy grunt. Uległam oczywiście modzie na jesienne dekoracje, ale nagrobka w ogródku nie postawię, tak samo jak nie przyczepię do drzewa kościotrupa dyndającego na sznurku, ani nie upiekę dwunastu małych trumien o smaku dyniowym. Wybieram po prostu dynie i to one sygnalizują jesień oraz zbliżające się halloween.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 27 października 2017 r.
Lidia Krawczuk, szczecinianka, dziennikarka radiowa, w Waszyngtonie od 2009 roku. Autorka bloga www.amerykaija.pl