27 zabitych, 50 rannych to najnowszy, wciąż prowizoryczny, bilans katastrofy kolejowej w Apulii na południu Włoch, gdzie czołowo zderzyły się we wtorek (12 lipca) pociągi jadące z prędkością 100 km na godzinę. Jako prawdopodobną przyczynę katastrofy wskazano błąd ludzki.
Media podkreślają, że dramatyczny bilans największej od lat katastrofy kolejowej we Włoszech stale rośnie, ponieważ z kilku doszczętnie zniszczonych wagonów nadal wydobywane są kolejne ciała ofiar. Jeden z maszynistów zginął, drugi jest w stanie ciężkim.
- To niedopuszczalna tragedia - oświadczył prezydent Włoch Sergio Mattarella. Premier Matteo Renzi, który odwiedził miejsce katastrofy, zażądał wyjaśnienia wszystkich okoliczności wypadku i stwierdził, że to, co się stało, wywołuje też "wściekłość".
Do zderzenia doszło na linii kolejowej Andria-Corato niedaleko Bari, obsługiwanej przez prywatną spółkę. W miejscu tym jest jeden tor. Komunikat o tym, że jest wolny, przekazywany jest na tej trakcji drogą telefoniczną. Nie ma tam automatycznego systemu sygnalizacji. Media podały, że już przed laty uznano, że trasa ta jest wysoce niebezpieczna, jednak mimo to zezwolono, by dalej odbywał się na niej ruch kolejowy.
W pociągach byli dojeżdżający pracownicy i studenci, a także turyści, którzy jechali na lotnisko Bari Palese.
- Widok przypomina miejsce katastrofy samolotu - powiedział burmistrz Corato Massimo Mazzilli odnosząc się do skali zniszczeń obu składów.
Prokuratura, która prowadzi dochodzenie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci wielu osób, za najbardziej prawdopodobną przyczynę uważa błąd ludzki. (pap)
Wcześniejsza informacja:
Co najmniej 20 osób zginęło, a około 30 zostało rannych we wtorek w wyniku czołowego zderzenia lokalnych pociągów w Apulii na południu Włoch - poinformowały miejscowe władze powołując się na służby ratunkowe. Kilka wagonów zostało doszczętnie zniszczonych.
Do katastrofy doszło niedaleko miasta Bari w rejonie miejscowości Ruvo di Puglia i Corato. Zderzyły się tam dwa krótkie pociągi z czterema wagonami każdy, dowożące mieszkańców do pracy w tej części Apulii.
- Jest 20 ofiar śmiertelnych i czterech rannych w bardzo ciężkim stanie - powiedział przedstawiciel miejscowych władz Giuseppe Corrado. Dodał, że potrzebna jest krew dla rannych.
Nie wiadomo, dlaczego oba składy znalazły się na tym samym torze, jedynym w tym miejscu.
Przybyły tam wiceprzewodniczący władz regionu Apulia Antonio Nunziante ocenił, że sytuacja jest "dramatyczna". W najbliższych godzinach na miejsce katastrofy przybędzie premier Włoch Matteo Renzi. (PAP)
Fot. PAP/EPA