Kompromis w koalicji rządowej kanclerz Angeli Merkel, zawarty przez CDU, SPD i CSU w czwartek po wielotygodniowych sporach o kształt polityki migracyjnej, nie przetrwał nawet jednej doby. Szef MSW Thomas de Maiziere (CDU) sprowokował kolejny konflikt.
Koalicyjny rząd tworzony przez CDU, jej siostrzaną partię z Bawarii CSU oraz SPD rozdzierany jest od dawna wewnętrznymi sporami dotyczącymi polityki wobec uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki. Ich liczba, szacowana w sierpniu przez MSW na 800 tys., może do końca roku znacznie przekroczyć milion.
Spontaniczne otwarcie niemieckiej granicy dla uchodźców z Syrii, ogłoszone przez Merkel na początku września bez konsultacji z koalicjantami, spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem rządzącej w Bawarii CSU.
Premier Bawarii Horst Seehofer, który jednocześnie kieruje CSU, uznał deklarację Merkel za poważny błąd, który zachęcił imigrantów - nie tylko z Syrii - do wędrówki w kierunku Niemiec. Granicząca z Austrią Bawaria jest głównym celem imigrantów zmierzających bałkańskim szlakiem do Europy Zachodniej i Północnej.
Bawarski polityk domagał się od szefowej rządu podjęcia decyzji ograniczających napływ uciekinierów, grożąc, że Bawaria podejmie działania na własną rękę, co zostało odczytane jako ultimatum pod adresem kanclerz. W kulminacyjnym momencie sporu pojawiły się spekulacje o wycofaniu przez CSU ministrów z rządu, choć oficjalnie bawarska partia zaprzeczyła tym sugestiom.
Koalicjanci uwzględnili częściowo żądania władz Bawarii, zapowiadając utworzenie specjalnych placówek dla imigrantów z krajów bezpiecznych, przede wszystkim z Bałkanów Zachodnich, którzy nie mają większych szans na uzyskanie statusu azylanta bądź uchodźcy. W tych ośrodkach wnioski o azyl będą rozpatrywane w przyspieszonym tempie - w ciągu tygodnia, a ewentualne odwołania do sądu mają być rozpatrywane w ciągu dwóch tygodni. W normalnym trybie rozpatrywanie wniosku o azyl trwa przeciętnie pół roku.
Wnioskodawcy będą zobowiązani do pozostania przez cały czas na terenie powiatu, w którym znajduje się ośrodek. Naruszenie tego obowiązku ma skutkować pozbawieniem świadczeń i przerwaniem procedury. W przypadku odmowy przyznania azylu imigranci mają być niezwłocznie deportowani do kraju pochodzenia.
Seehofer ocenił pozytywnie decyzje, choć nie zdołał przeforsować swego pomysłu, by planowane placówki powstały na granicy kraju i miały status eksterytorialny, tak jak strefy tranzytowe na lotniskach.
Misternie skonstruowany kompromis nie przetrwał nawet jednej doby.
Szef MSW Thomas de Maiziere podczas wizyty w Tiranie w piątek zapowiedział ograniczenie przywilejów dla traktowanych dotychczas w sposób uprzywilejowany uchodźców z Syrii. Polityk CDU, uważany za osobę zaufaną kanclerz Merkel, oświadczył, że Syryjczycy będą otrzymywali zgodę na pobyt w Niemczech tylko na rok i to bez prawa sprowadzenia rodziny.
Realizacja tego planu oznaczałaby całkowitą zmianę dotychczasowej polityki migracyjnej. Wypowiedź ministra wywołała protesty ze strony SPD. Wicekanclerz Gabriel oświadczył, że nieoczekiwana propozycja zaskoczyła SPD. "Nie ma naszej zgody" - podkreślił wiceprzewodniczący SPD Thorsten Schaefer-Guembel.
Jak twierdzą niemieckie media, inicjatywa de Maiziere'a zaskoczyła także urząd kanclerski; nie wiedział o niej również szef urzędu kanclerskiego Peter Altmaier, od niedawna koordynator polityki migracyjnej rządu. Szefowa młodzieżówki SPD Jusos - Johanna Uekermann zażądała ustąpienia ministra.
W odpowiedzi na falę krytyki szef resortu spraw wewnętrznych wycofał się po kilku godzinach z pomysłu. Na zwołanej pospiesznie konferencji prasowej w Berlinie oświadczył: "Nie ma żadnych zmian w wydawaniu pozwoleń uchodźcom z Syrii". Jak dodał, konieczne są jeszcze konsultacje w koalicji rządowej. "Wszystko pozostaje po staremu do czasu podjęcia innej decyzji" - podkreślił de Maiziere.
Jednak w wywiadzie dla telewizji n-tv w niedzielę de Maiziere zastrzegł, że uważa swoją propozycję za słuszną. Wsparcie uzyskał ze strony bawarskich chadeków. Stanowisko ministra jest zgodne ze stanowiskiem CSU - powiedział sekretarz generalny bawarskiej partii Andreas Scheuer.
Altmaier zabiegał w niedzielę o zażegnanie sporu. Jak zaznaczył w rozmowie z radiem Deutschlandfunk koalicjanci "po krótkim okresie irytacji" zdołali sobie wszystko wyjaśnić.
Syryjczycy są najliczniejszą grupą imigrantów w Niemczech. Od początku roku przyjechało ich 244 tys.; w samym październiku ponad 88 tys. Dotąd otrzymywali od razu prawo do trzyletniego pobytu w Niemczech. Ich wnioski były rozpatrywane w trybie uproszczonym.
Spór w koalicji stawia w trudnej sytuacji Angelę Merkel. Jej polityka otwartych drzwi doprowadziła do wyraźnego spadku popularności jej samej oraz kierowanej przez nią CDU. Równocześnie rośnie poparcie dla ugrupowań i ruchów społecznych domagających się zahamowania napływu uchodźców, w tym prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec. W jej własnej partii też nie brak głosów krytycznych. Pomimo przywrócenia we wrześniu kontroli granicznych napływ imigrantów do Niemiec trwa. W październiku przyjechało 181 tys. uchodźców.
Eksperci są zgodni co do tego, że kryzys migracyjny jest największym wyzwaniem dla Merkel od kiedy 10 lat temu zasiadła w fotelu kanclerskim.
Merkel sprzeciwia się wyznaczeniu przez Berlin górnego pułapu liczby azylantów. Jej zdaniem wszystkie osoby uciekające przed prześladowaniami politycznymi lub wojną mają prawo do schronienia. Jak podkreśla, kwestii uchodźców nie można rozwiązać pojedynczymi decyzjami. Konieczna jest jej zdaniem współpraca z Turcją i Grecją oraz większa solidarność całej UE.
(PAP)