Skazany na dożywocie były przywódca grupy odpowiedzialnej w latach 60. XX wieku za serię zabójstw w Los Angeles zmarł w szpitalu w hrabstwie Kern w stanie Kalifornia – poinformowały władze więzienia.
Przestępca miał 83 lata i zmarł w niedzielę wieczorem (19 listopada) z przyczyn naturalnych – sprecyzowano w komunikacie, nie podając innych szczegółów dotyczących zgonu. Agencja dpa przypomina, że przed kilkoma dniami Manson trafił do szpitala, gdy stan jego zdrowia pogorszył się, ale wówczas również władze więzienne nie ujawniały żadnych szczegółów.
Sekta Mansona była odpowiedzialna za serię zabójstw w Los Angeles. Przywódca hipisowskiej "rodziny" nazwanej jego imieniem wysłał jej członków do willi reżysera Romana Polańskiego. 9 sierpnia 1969 roku na miejscu członkowie grupy zabili mieszkańców posiadłości w Beverly Hills. Brutalnie zamordowana została znajdująca się w ósmym miesiącu ciąży żona Polańskiego – amerykańska aktorka Sharon Tate, a wraz z nią jeszcze czworo gości, w tym producent filmowy Wojciech Frykowski.
Następnego dnia Manson sam wziął udział w zamordowaniu małżeństwa Leno i Rosemary LaBianca w miejscowości Los Feliz w pobliżu Los Angeles. Mansona nie było na miejscu zbrodni w willi Polańskiego, ale m.in. za podżeganie do tego zabójstwa został skazany na śmierć. Gdy Kalifornia w 1972 roku zniosła karę śmierci – którą przywrócono w tym stanie kilka lat później – wyrok zamieniono w 1977 roku na dożywocie z możliwością ułaskawienia.
Manson odsiadywał wyrok w więzieniu stanowym w Corcoran w specjalnej celi odizolowanej od reszty więźniów. Jak mówił w 1994 roku dziennikowi "Los Angeles Times" oskarżyciel Mansona, Vincent Bugliosi, "samo nazwisko Mansona stało się metaforą zła". Jedno z ostatnich jego zdjęć przedstawia twarz z siwym zarostem z wciąż wytatuowaną przed laty na czole swastyką.
(pap)
Fot. EPA/CALIFORNIA DEPARTMENT OF CORRECTION