Po raz kolejny nie udało się w piątek (29 września) zakończyć procesu byłego zachodniopomorskiego posła Samoobrony i przedsiębiorcy rolnego Ryszarda Bondy. Pozostały już tylko do wygłoszenia głosy stron i wydanie wyroku. Ale do sądu ciągle trafiają zwolnienia lekarskie dostarczane przez Bondę. Teraz do szpitala trafił także jego obrońca.
Ryszard Bonda jest głównym bohaterem w tzw. procesie tajlandzkim toczącym się przed szczecińskim Sądem Okręgowym. Chodzi o przywłaszczenie maszyn rolniczych od jednego z rolników z okolic Nowogardu wartych ponad 720 tys. złotych oraz oszustwa kredytowe na szkodę BGŻ SA na prawie 2,5 miliona złotych. Proces w tej sprawie trwa już ponad sześć lat. Prokurator zażądał dla Bondy trzech lat więzienia oraz 90 tys. złotych grzywny. Obrona wniosła o uniewinnienie. Jednak nie udało się wydać wyroku m.in. dlatego, że Bonda ma problemy ze zdrowiem. Do sądu trafiają zaświadczenia lekarskie mające potwierdzić jego chorobę oraz pobyty w szpitalach, nie tylko szczecińskich.
W piątek sąd podjął kolejną próbę zakończenia procesu. Znowu bezskuteczną. Bonda przesłał kolejne zaświadczenie lekarskie, z którego wynika, że będzie się mógł stawić na rozprawie dopiero w drugiej połowie października. Ale okazało się także, że jego obrońca także przebywa w szpitalu.
Kolejna rozprawa 20 października. Ale sąd, na wszelki wypadek, wyznaczył dwa kolejne terminy rozpraw - w listopadzie i grudniu.
(dar)
Fot. archiwum