Ali Biazed, Mohamad Malta oraz Mahammad Almasri to artyści z Syrii, którzy zamieszkali w ośrodku dla uchodźców po niemieckiej stronie wyspy Uznam, niedaleko Świnoujścia. Poprzez muzykę, spektakle i filmiki starają się pokazać tam, co dzieje się w ich kraju.
Na wyspie Uznam są od dwóch tygodni. Ali Biazed to raper i performer. Pochodzi z Latakii, portowego miasta w północno-zachodniej Syrii. Tam studiował i nagrywał muzykę. Ma na swoim koncie dwa klipy. Grywał także w teatrze.
– Robiłem wiele rzeczy, śpiewałem, nagrywałem, organizowałem teatralne show. Uciekłem przed żołnierzami. W moim teatrze mówiłem o wolności i o tym, co się dzieje w moim kraju. Dla reżimu to było niedopuszczalne – opowiada.
Nagrywają krótkie filmy. Podkładają własną muzykę i śpiew. Używają mowy ciała, bo języka niemieckiego dopiero się uczą. Mają swój fanpage na facebooku. Chcą docierać do Syryjczyków, którzy przebywają w obozach i do mieszkańców Europy. Mówią o swoich doświadczeniach – tych z Syrii, i tych z Niemiec. Chcą podzielić się z innymi swoją kulturą.
– Jeżeli jesteś młodym Syryjczykiem, to nie masz wyboru. Rebelianci chcą, żebyś walczył po ich stronie, a reżim chce wcielić cię do swojej armii. Jedni i drudzy to mordercy – tłumaczy Mohammad Almasri, który jest menadżerem zespołu.
Wszyscy są muzułmanami. M. Almasri ma żonę Amerykankę (żona przyjeżdża do naszego rozmówcy co kilka miesięcy, bo on sam nie może wyjechać do USA) i rodzinę porozrzucaną po różnych zakątkach świata. ©℗
Tekst i fot. Bartosz Turlejski
Więcej we wtorkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z dnia 9 lutego 2016 roku