Krzyczał, groził, w końcu zanieczyścił taksówkę. Ten feralny kurs dla szczecinianina zakończył się postawieniem dwóch zarzutów o stosowanie gróźb karalnych, za które grozi kara pozbawienia wolności do lat dwóch.
Pijany mężczyzna jechał taryfą ulicą Mieszka I w Szczecinie. Non stop się awanturował, nie zapanował także nad swoimi potrzebami fizjologicznymi. W końcu zdenerwowany taksówkarz stwierdził, że pasażerowi przyjdzie zapłacić 500 zł, bo musi wyczyścić tapicerkę. Te słowa jeszcze bardziej zdenerwowały imprezowicza, zaniepokojony jego zachowaniem kierowca wezwał kolegów i policję. Gdy samochód się zatrzymał, mężczyzna postanowił uciec. Ale szybko go zatrzymano - na ulicy Wierzbowej.
Jak twierdzi jeden z naszych Czytelników, awanturnik swoją ucieczkę zakończył w bardzo pechowy sposób. Utknął bowiem na płocie, uszkadzając sobie... krocze. Trzeba go zatem było najpierw odwieźć do szpitala, by zszyć ranę. Po tym jak mężczyzna wytrzeźwiał, miał stwierdzić, że niewiele pamięta z wydarzeń i zamierza na kolanach pójść i przepraszać taksówkarza i całą korporację...
(kol)
Fot. Ryszard Pakieser