Zaledwie w dobę, w Szczecinie, zarobili 120 tysięcy złotych, bo starszym kobietom wmówili, że pomagają w policyjnej akcji. Mowa o bezwzględnych - działających z najniższych pobudek, bo z chęci zysku - bandytach, którzy nakłaniają dobrodusznych i łatwowiernych seniorów do wypłacania z banków oszczędności życia.
Pierwszą ofiarą bandyckich hien - mężczyzny podającego się za funkcjonariusza Jaworskiego oraz kobiety potwierdzającej jego fałszywą tożsamość - padła 75-letnia mieszkanka Śródmieścia.
- Na stacjonarny telefon zadzwonił do niej mężczyzna. Przedstawił się jako inspektor Robert Jaworski. Podał numer identyfikacyjny i oświadczył, że rozpracowuje szajkę oszustów, którzy są w posiadaniu kopii jej dowodu osobistego - przestępczą „legendę" przedstawia Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie. - Poprosił ją o pomoc. Kobieta miała wypłacić pieniądze z banku, w którym pracują oszuści. Pieniądze te miały być przekazane policjantowi, zbadane aby zebrane z nich odciski palców oszustów, a następnie jej zwrócone. Poprosił, aby kobieta nie rozłączała telefonu. Aby uwiarygodnić swą bajkę, nakazał rozmówczyni - bez rozłączania - wybrać nr 997. Wtedy odezwał się głos kobiety, która potwierdziła, że osoba o takim imieniu i nazwisku pracuje w policji i zapewniła, że wszystko jest w porządku.
Kobieta pomogła, będąc przekonana, że wspiera stróży prawa. Poszła do dwóch banków, wypłaciła pieniądze i wróciła do domu. Zgodnie z instrukcją, przekazaną jej przez bandytę.
- Była w kontakcie z rzekomym policjantem. Prosił, aby nie rozłączała telefonu, bo musi słyszeć co się dzieje. Potem przyszedł po pieniądze: odebrał je bez słowa i poszedł - przebieg zdarzeń relacjonuje policja. - Ale… Jeszcze tego samego dnia znów zadzwonił. Poprosił, aby kobieta wypłaciła więcej pieniędzy, bo dzięki temu zdoła złapać więcej członków złodziejskiej szajki. Seniorka poszła więc do trzech banków. W jednym z nich uzyskała pożyczkę w wysokości 65 tys zł. I w podobny sposób je przekazała.
Dopiero po kilku godzinach zadzwoniła na 997. Spytała o funkcjonariusza Jaworskiego. Dopiero wówczas się okazało, że została perfidnie oszukana i ograbiona.
A. NALEWAJKO
Więcej w magazynowym "Kurierze Szcecińskim" i cyfrowym wydaniu gazety z 9.12.2016 r.
Fot. Robert STACHNIK