Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Bandyci udający policjantów

Data publikacji: 08 grudnia 2016 r. 13:26
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:22
Bandyci udający policjantów
 

Zaledwie w dobę, w Szczecinie, zarobili 120 tysięcy złotych, bo starszym kobietom wmówili, że pomagają w policyjnej akcji. Mowa o bezwzględnych - działających z najniższych pobudek, bo z chęci zysku - bandytach, którzy nakłaniają dobrodusznych i łatwowiernych seniorów do wypłacania z banków oszczędności życia.

Pierwszą ofiarą bandyckich hien - mężczyzny podającego się za funkcjonariusza Jaworskiego oraz kobiety potwierdzającej jego fałszywą tożsamość - padła 75-letnia mieszkanka Śródmieścia.

- Na stacjonarny telefon zadzwonił do niej mężczyzna. Przedstawił się jako inspektor Robert Jaworski. Podał numer identyfikacyjny i oświadczył, że rozpracowuje szajkę oszustów, którzy są w posiadaniu kopii jej dowodu osobistego - przestępczą „legendę" przedstawia Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie. - Poprosił ją o pomoc. Kobieta miała wypłacić pieniądze z banku, w którym pracują oszuści. Pieniądze te miały być przekazane policjantowi, zbadane aby zebrane z nich odciski palców oszustów, a następnie jej zwrócone. Poprosił, aby kobieta nie rozłączała telefonu. Aby uwiarygodnić swą bajkę, nakazał rozmówczyni - bez rozłączania - wybrać nr 997. Wtedy odezwał się głos kobiety, która potwierdziła, że osoba o takim imieniu i nazwisku pracuje w policji i zapewniła, że wszystko jest w porządku.
Kobieta pomogła, będąc przekonana, że wspiera stróży prawa. Poszła do dwóch banków, wypłaciła pieniądze i wróciła do domu. Zgodnie z instrukcją, przekazaną jej przez bandytę.

- Była w kontakcie z rzekomym policjantem. Prosił, aby nie rozłączała telefonu, bo musi słyszeć co się dzieje. Potem przyszedł po pieniądze: odebrał je bez słowa i poszedł - przebieg zdarzeń relacjonuje policja. - Ale… Jeszcze tego samego dnia znów zadzwonił. Poprosił, aby kobieta wypłaciła więcej pieniędzy, bo dzięki temu zdoła złapać więcej członków złodziejskiej szajki. Seniorka poszła więc do trzech banków. W jednym z nich uzyskała pożyczkę w wysokości 65 tys zł. I w podobny sposób je przekazała.

Dopiero po kilku godzinach zadzwoniła na 997. Spytała o funkcjonariusza Jaworskiego. Dopiero wówczas się okazało, że została perfidnie oszukana i ograbiona.

 

 

A. NALEWAJKO

Więcej w magazynowym "Kurierze Szcecińskim" i cyfrowym wydaniu gazety z 9.12.2016 r.

Fot. Robert STACHNIK

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

sen
2016-12-09 00:47:09
buhahahahahahahahaaha ale naiwna ze z krzesła spadłem jak to czytałem buhahahahahahahahahaha
Okolo 70 letnia naiwnosc...
2016-12-09 00:24:33
Mowiac krotko "glupich nie sieja" sami sie rodza...!!
balu
2016-12-08 16:48:00
No i dobrze, mogła wnukom oddać, a nie kisić w banku!
LOL
2016-12-08 14:15:25
Pożyczka w banku od ręki 65000 złotych????? A jaki to bank, to ja też chętnie skorzystam. A może emerytka jest w zmowie z "policjantem"?? Sprawa śmierdzi na kilometr. Poszła do banku, a "policjant" cały czas wisiał na telefonie? Kilka godzin? Chyba, że to szybkobieżna staruszka?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA