Od niespełna dwóch tygodni szczecińskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe rozdaje tym odpoczywającym, którzy wybierają niestrzeżone plaże, bilety na pilnowane przez ratowników kąpieliska. Za nami półmetek wakacji, podczas których w Szczecinie utonęły dwie osoby, właśnie w tych miejscach, gdzie nie ma co liczyć na błyskawiczną pomoc.
- Na pomysł podarowania wejściówek wpadł wiceprezes Mirosław Gosieniecki - mówi Jacek Kleczaj, prezes WOPR. - Wszystko trzeba było uzgodnić z Zakładem Usług Komunalnych, tak by ten mógł sobie wprowadzić dane do systemu ewidencyjnego. Otrzymaliśmy sto biletów. Osoby, które je dostają są zaskoczone, reagują pozytywnie. My nie chcemy demonstrować naszej siły, radzimy, rozmawiamy, sugerujemy, po to, by jednak przekonać do tego, że bezpiecznie można kąpać się tylko pod okiem ratowników.
Jak podkreśla Jacek Kleczaj dzikie kąpieliska niezmiennie cieszą się w szczecinie popularnością. - Może nieco mniejszą niż w poprzednich latach, ale niestety problem wciąż jest. Są takie punkty na Odrze, że jeśli tylko tam popłyniemy, wiemy, że zastaniemy amatorów niebezpiecznej kąpieli. Zwłaszcza w północnych dzielnicach plażowicze często uciekają jak tylko nas czy inne służby widzą. Ostatnio wiele osób upodobało sobie Goplanę, a tam też przecież nie można pływać. Ratownicy co prawda nie mają uprawnień, aby wystawiać mandat, ale gdy komuś on się należy wzywają straż miejską albo policję.©℗
E. KOLANOWSKA
Więcej w środowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu
Fot. Robert STACHNIK
NZ: Jak plażować to tylko pod okiem ratowników!