Joachim Brudziński w towarzystwie swoich teściów pojawił się południe w lokalu wyborczym na szczecińskim Pogodnie (komisja obwodowa w liceum z oddziałami integracyjnymi na al. Wojska Polskiego), ale głosu nie oddał, bo nie miał przy sobie ani dowodu, ani prawa jazdy.
- Nie mam w tej chwili ze sobą dokumentu. Czy muszę wrócić po dowód? - pytał przewodniczącej obwodowej komisji wyborczej nr 145 w Szczecinie Joachim Brudziński.
W odpowiedzi usłyszał, że bez okazania dokumentu ze zdjęciem nie dostanie kart do głosowania.
Teściowie Joachima Brudzińskiego, którzy na wybory przyjechali z Koszalina i mieli ze sobą zaświadczenia wyborcze, bez problemu zagłosowali. Ich zięć nie miał tyle szczęścia w czasie rodzinnego głosowania.
Polityk przyznał dziennikarzom, że w sobotę był na rybach z Czesławem Hocem. Portfel z dokumentami zostawił u partyjnego kolegi.
Joachim Brudziński wrócił do lokalu wyborczego. Tym razem miał już ze sobą dowód osobisty. Dostał karty do głosowania i spełnił obowiązek obywatelski, o czym poinformował na Twitterze.©℗
(masz)