Mieszkanie w bloku wspominają jako męczarnię, do jakiej już nigdy nie chcieliby wrócić. Tym bardziej z działek Skarbówka, gdzie teraz mają nie tylko dom i ogród, ale też gołębnik i kurnik. Mówią, że to ich miejsce na ziemi, w którym wreszcie poczuli się wolni i szczęśliwi, a ich dzieci bezpieczne. Cenią sobie również społeczne więzi, jakie łączą tutejszych mieszkańców: wzajemny szacunek, troskę i wsparcie.
Arkadiusz Góralczyk wychował się w malowniczym Dominikowie, w otulinie Drawieńskiego Parku Narodowego. Mówi, że choć do Szczecina przeniósł się za pracą, to w głębi duszy wciąż pozostał tym samym wiejskim chłopakiem.
- Ludzie w małych mieszkaniach blokowisk, pozamykani przed innymi, nieznający sąsiadów. Takie realia dużego miasta mnie uwierały. Mieszkając w bloku W bloku mieszkając miałem wrażenie, że się duszę. Nie tego chciałem dla swych bliskich - wspomina.
Jego partnerka - Anna Ziółkowska, myślała podobnie. Dlatego przed sześcioma laty blok przy ul. Wiosny Ludów zamienili na sezon na ogród Skarbówka. Murowaną piętrową altanę przemienili w wymarzony dom dla ich rodziny, w tym dwojga dzieci: Doroty i Dawida. Równolegle zmieniając jego ogród - na dobre - kolorami.
- Podział ról mamy ustalony. Ja koszę trawę, a Ania zajmuje się roślinami - opowiada p. Arkadiusz.
Jednak zanim role zostały podzielone, także ogród wymagał generalnego remontu.
- Większość starych drzew była. Dosadziliśmy jabłonie, śliwy, pigwy. Usunęliśmy szklarnię, która zajmowała centralną część, tuż przy domu. Na jej miejscu Arek postawił letnią altanę, w której latem spędzamy większość czasu: tu toczy się nasze rodzinne i towarzyskie życie - opowiada p. Anna.
Przy altanie stanęła drewutnia. Obok palenisko, które stało się ważnym elementem plenerowej kuchni i towarzyskich spotkań. Natomiast na obrzeżach ogrodowego zacisza - kurnik i gołębnik.
- Wcześniej mieliśmy jeszcze królika. Ale z Małym i Luną, czyli staruszką maltańczyka i sunią owczarka niemieckiego, mamy tu istny zwierzyniec, co jest pomysłem naszych dzieci - opowiadają oboje. - Po kury ozdobne - silki i czubatki - jeździliśmy na rynek w Stargardzie, skąd do kurnika przywieźliśmy również tradycyjne nioski. Natomiast w gołębniku mamy, prócz pocztowych, także parę kingów i dwa pawiki. Ziarno dla ptactwa kupujemy workami, więc nie odmawiamy „kuchni” żadnym innym skrzydlatym gościom, odwiedzającym nasz ogród.
Gości do ogrodu wabi również budleja - ogromy krzew, kto wie, czy nie najbardziej okazały w Szczecinie, który sięga sporo ponad kalenicę domu. Jedni to cieszące oko rusałki pawiki, gdy drudzy to polujące na motyle szerszenie.
- Nasz ogród jest naturalny, zdrowy, więc w nim wszyscy są mile widziani. Nie używamy w nim chemii i nie zwalczamy nawet szkodników. Skoro krety, ślimaki, szerszenie mają miejsce w naturze i - jak każdy - chcą żyć, a gdzieś muszą, więc... Naprawdę, nie bulwersuje nas fakt, że ślimak żeruje na naszych hostach, a przez podziemie ogrodu przebija się kret. Przyjmujemy to ze spokojem: jako cykl życia - przekonuje p. Anna.
Ta swoista otwartość na innych sprawdza się również w życiu społeczności ogrodów Skarbówka. Gdzie sąsiedzi się znają, pozdrawiają, odwiedzają.
- Pomagamy sobie wzajemnie, troszczymy się, ale też spędzamy czas na wspólnej zabawie. Z ogrodu na ogród przenosimy się z grillowaniem, a w weekend w świetlicy będziemy mieli tańce. Właśnie takie życie nam odpowiada: wolne i swobodne - zapewniają oboje. - Chcemy znać ludzi wokół, a nie zamykać się przed nimi. Mamy tu na Skarbówku inną jakość życia, którą bardzo sobie cenimy. Nawet czas nam inaczej płynie: niby miasto, a jednak wszystko dzieje się bez pośpiechu, zgiełku, napięcia - cicho, spokojnie, wręcz sielsko.
Ogród wciąż zdobią begonie, pelargonie i surfinie - intensywne plamy kolorów na tle zielonych traw ozdobnych i tui. Kwitną hortensje i laurowiśnie. Pod budleją uwagę przyciągają drobne płatki tunbergii. Jednak dostrzec też można zapowiadające jesień wrzosy. Nawet zimą - z bombkami na świerku i świątecznymi lampkami - ten ogród będzie miał swój naturalny urok. ©℗
Arleta NALEWAJKO
* * *
Trwa jubileuszowa 50. edycja najpiękniejszego konkursu w mieście, czyli plebiscytu pn. „Cały Szczecin w kwiatach”, organizowanego przez naszą gazetę razem z czytelnikami „Kuriera Szczecińskiego”. Do końca lipca przyjmowaliśmy Państwa propozycje, które jak zawsze zaskoczyły nas wielobarwną różnorodnością. Na naszych łamach od dziś prezentować będziemy finalistów w poszczególnych kategoriach. Rywalizacja toczyła się w kategoriach: balkony, ogrody przydomowe, inne formy zagospodarowania terenu zielonego oraz ogródki działkowe. Za wszystkie zgłoszenia bardzo dziękujemy! Uroczyste rozstrzygnięcie konkursu nastąpi tradycyjnie w ostatnią niedzielę września.
Partnerami konkursu są: Miasto Szczecin, Szczecińska Agencja Artystyczna, Rajski Ogród, Fosfan SA, Polferries Polska Żegluga Bałtycka SA oraz Polski Związek Działkowców Okręg w Szczecinie.
Więcej prezentacji finalistów na podstronie konkursu "Cały Szczecin w kwiatach"