Zarówno zmotoryzowanym jak i pieszym korzystającym z przejazdu i przejścia w Gryfinie pod wiaduktem prowadzącym z ulic Grunwaldzkiej i Sprzymierzonych towarzyszy niezbyt miły dla oka obrazek chwastów porastających skarpę. W sprawie nieporządku w mieście otrzymujemy sporo sygnałów.
- Zapuszczone obiekty sportowe, brudne i w ogóle w tym roku nieczynne fontanny, uschnięte drzewka w parku, wszechobecne chwasty nawet na chodnikach, walające się śmieci. To przykre, ale takie jest dzisiaj Gryfino. Jakby nie miało gospodarza. Inaczej było, kiedy z mężem przeprowadziliśmy się tutaj kilkanaście lat temu. Przyjechaliśmy z dużego miasta, szukaliśmy oazy na jesień życia, a znajomi polecili nam to miejsce. Na początku zachwyciliśmy się Gryfinem, jednak od kilku lat zmienia swoje oblicze na gorsze – żali się nasza Czytelniczka.
Mieszkańcy wskazują, że nie trzeba wielkich środków, by miejska przestrzeń wyglądała schludnie. Dodają przy tym, że nie wszystko można zrzucić na koronawirusa, bo takiego bałaganu nie da się usprawiedliwić pandemią. Najwięcej zastrzeżeń mają do zaniedbań związanych z utrzymaniem miejskiej zieleni.
Uwagi lokalnej społeczności często przekazywane są burmistrzowi w formie interpelacji i zapytań. Jedno z nich (z końca sierpnia br.) radny Robert Jonasik opatrzył kąśliwym wstępem: „Tereny zielone naszego miasta funkcjonują w dwóch fazach wegetacyjnych: od fazy niekontrolowanego wzrostu po fazę usychania. Przy kolejnych inwestycjach prowadzonych w mieście usychają kolejne drzewa”.
Tekst i fot. (akme)