Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Czerwonolica inwazja na Szczecin

Data publikacji: 18 marca 2018 r. 15:09
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:06
Czerwonolica inwazja na Szczecin
W 2012 roku nasz „Kurierowy” kolega, fotoreporter Ryszard Pakieser, wykonał świetne zdjęcia nad jeziorem Rusałka w parku Kasprowicza. Ich bohaterami były… żółwie. Fot. Ryszard PAKIESER  

W 2012 roku nasz „Kurierowy” kolega, fotoreporter Ryszard Pakieser, wykonał świetne zdjęcia nad jeziorem Rusałka w parku Kasprowicza. Ich bohaterami były… żółwie, które odpoczywały na wynurzonym z wody pniu drzewa. Taki widok to atrakcja, bo zobaczenie żółwi na wolności to wielka gratka. Rzecz w tym, że w tym przypadku była to gratka wyjątkowa.

Dlaczego wyjątkowa? Ano dlatego, że żółwie, które uwiecznił Ryszard Pakieser, to okazy inwazyjne, które przywędrowały do nas z daleka, konkretnie zza Oceanu Atlantyckiego – Ameryki Północnej, Środkowej i Południowej. Jakim cudem znalazły się zatem u nas? Odpowiedź jest wręcz banalna. Przywieźli je ludzie, którzy za parę groszy kupili małe żółwiątka np. na południowoamerykańskim targowisku. Bo są one traktowane jako gatunek ozdobny. Rzecz w tym, że z czasem przybierają na rozmiarach, wadze, a także wyraźnie rośnie ich apetyt. Domowe terrarium staje się zbyt małe, a sympatyczny skądinąd żółwik nie jest już taką miłą „zabawką” jak przedtem. Staje się domowym problemem. Cóż więc można z nim zrobić?

Jak „zabawka” staje się zbędna, to przecież można ją wyrzucić do najbliższego śmietnika. W przypadku żółwia najlepszym wyjściem jest wyrzucenie go do jakiegoś stawu czy jeziora. Im bliżej, tym lepiej i kłopot z głowy. 

Gdyby kupujący takie żółwie nie traktowali żywych istot niczym zabawki, to pewnie takich przywiezionych z daleka żółwików byłoby zdecydowane mniej. I pewnie z tego powodu nasz rodzimy żółw błotny, który dotąd nie miał w praktyce żadnej gatunkowej konkurencji, czułby się znacznie lepiej. Żółwie czerwonolice to tylko jeden z przykładów ludzkiej głupoty, która przejawia się kompletnym brakiem odpowiedzialności i elementarnym brakiem wyobraźni. Poza nimi z domów wyrzucane są także inne gatunki zwierząt, w tym nawet groźne gady, takie jak jadowite żmije czy węże boa. 

W przypadku czerwonolicego żółwia, który poza szczecińską Rusałką zadomowił się również w innych „stojących zbiornikach wodnych”, w tym Jeziorze Głębokim, korzyści żadnych nie ma. No, chyba że są nimi… świetne zdjęcia naszego fotoreportera.

(mos)

Fot. Ryszard PAKIESER

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Szczecinianin
2018-03-19 23:11:24
Widziałem je w zeszłym roku. Może i tę zimę przetrwają
do: k
2018-03-19 11:44:26
Zgadza się, zagrożenie podobne, tyle tylko, że dzikie zwierzęta są wyrzucane z domu, a tu odwrotnie.
k
2018-03-18 22:47:27
ŻÓŁWIE , norki i raki am. , egozytyczne gady , o jenotach nie wspominając -gatunki inwazyjne wypierające rodzime i to rzadkie więc cenne - czy nie przypomina to inwazji obcych na dzisiejszą Europę ? Czy zagrożenie jest podobne ?
Z
2018-03-18 17:30:01
Ale co ma rok 2012 do teraz? Znowu je teraz widziano?
osada
2018-03-18 17:08:30
jakie śliczne
Longin
2018-03-18 15:49:38
Wie ktoś, czy nadal te żółwie tam są? Przetrwały polską zimę?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA