Jacek Piechota - znany polityk lewicy, były szczeciński poseł SLD i były minister gospodarki złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Tak uznał szczeciński Sąd Okręgowy. Już po raz czwarty.
W poniedziałek zakończył się proces Piechoty. Głos zabrały strony.
- Podtrzymuję w całości mój wniosek. Jacek Piechota nie złożył zgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego. Świadczą o tym dowody złożone w trakcie postępowania m.in. dokumentacja - stwierdził prokurator. I wniósł o skazanie Piechoty na utratę prawa wybieralności w wyborach do samorządu, parlamentu krajowego i Parlamentu Europejskiego oraz zakazu pełnienia funkcji publicznych przez pięć lat.
- Stanowisko mojego klienta w tej sprawie jest jasne i konsekwentne - nie był tajnym współpracownikiem SB. Był kontaktem służbowym, udzielał informacji służbowych, jawnie, jak wiele osób w tamtym czasie będących na pewnych stanowiskach - przekonywał mecenas Marek Mikołajczyk, obrońca Piechoty.
- Broniłem harcerzy, którzy brali udział w religijnych uroczystościach przed twardym stanowiskiem oficerów SB, którzy chcieli ich wyrzucać z organizacji. Chciałem harcerstwa otwartego. Przez te wszystkie procesy byłem świadkiem jakiejś wirtualnej rzeczywistości, tworzenia fałszywej dokumentacji przez SB na mój temat - zapewniał eksminister.
- Jacek Piechota złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Kontaktował się z SB w ramach swoich ideałów i przekonań w które wierzył. Te informacje nie miały charakteru tajnego. Nie ma twardych dowodów na to, że był tajnym współpracownikiem. Nie jesteśmy w stanie dowieść że podjął taką współpracę dysponując tak szczątkowym materiałem - wyjaśnił sędzia Artur Karnacewicz, przewodniczący składu sędziowskiego w uzasadnieniu orzeczenia.
Nie jest ono prawomocne.
Do tej pory trzy razy zapadło orzeczenie uznające, że były polityk lewicy złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Ostatni raz w marcu ubiegłego roku. Od tego wyroku odwołał się jednak oskarżycie z Instytutu Pamięci Narodowej. W lipcu 2018 rozpatrzył je szczeciński Sąd Apelacyjny. I uznał, że lustracją Piechoty po raz kolejny powinien się zająć Sąd Okręgowy. Bo materiał zebrany w tym procesie - dokumenty wskazują, że współpraca eksministra z SB została podjęta.
Jacek Piechota to były poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej i minister gospodarki w rządzie Marka Belki. Po raz pierwszy, jako tajny współpracownik PRL-owskiej SB, pojawił się na tzw. liście Antoniego Macierewicza, ministra spraw wewnętrznych w rządzie Jana Olszewskiego. Potem na liście agentów, sporządzonej przez Andrzeja Milczanowskiego - ministra spraw wewnętrznych w rządzie Hanny Suchockiej. Piechota napisał w oświadczeniu lustracyjnym, że nie był współpracownikiem SB. Jednak z dokumentów IPN wynika, że w maju 1984 roku został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako TW Robert. Miał się zajmować m.in. inwigilowaniem harcerzy ze szczecińskich hufców. Piechota twierdzi, że nie był TW Robertem. Ale zawartość jego teczki została zniszczona w listopadzie 1989 roku. We wrześniu 2014 roku przed szczecińskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces lustracyjny Piechoty. W lutym 2015 roku zapadł wyrok - sąd uznał, że brakuje dowodów wskazujących na współpracę Piechoty z SB. IPN odwołał się od tego orzeczenia do szczecińskiego Sądu Apelacyjnego. Ten uznał, że sprawa powinna zostać ponownie rozpoznana. Trafiła znowu do szczecińskiego Sądu Okręgowego. W grudniu 2015 roku ruszył kolejny proces lustracyjny Piechoty. Rok później zapadł wyrok - nie ma dowodów na jego współpracę z SB. IPN ponownie się odwołał. I sprawa znowu trafia do Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. W czerwcu 2017 roku uchylił on wyrok uniewinniający eksministra i skierował sprawę do ponownego rozpoznania do szczecińskiego Sądu Okręgowego. Proces rozpoczął się we wrześniu 2017 roku. W marcu ubiegłego roku sąd po raz trzeci uznał, że Piechota złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.
W styczniu tego roku nie udało się rozpocząć czwartego procesu Piechoty. Powiodło się w marcu.
Dariusz Staniewski
Fot. Dariusz Gorajski