Zaloguj    Zarejestruj
Wtorek, 04 listopada 2025 r. 
REKLAMA

Do pojednania droga daleka

Data publikacji: 29 lipca 2017 r. 11:44
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:45
Do pojednania droga daleka
 
Rozmowa z księdzem Kazimierzem Łukjaniukiem, kapelanem środowisk kresowych na Pomorzu Zachodnim*

– Z badań społecznych wynika, że Ukraińcy są bardzo pozytywnie nastawieni do Polaków. W Polsce pracuje obecnie ponad milion Ukraińców. Może więc do pojednania wystarczy już tylko szczerość i prawda w odniesieniu do historii?

REKLAMA

– Inne mam zdanie na ten temat. Na pytanie księdza arcybiskupa o moje pochodzenie, odpowiedziałem kiedyś, że jestem Pomorzaninem z urodzenia, ale z pochodzenia tak naprawdę jestem kresowiakiem. Moja mama pochodziła z Wołynia, z parafii Dreżne, ojciec z Podlasia, który uciekając przed wywózką na Sybir w 1939 wyjechał na Wołyń i tam poznał mamę, i tam w Derażnym wzięli ślub. O Wołyniu słyszałem dość wcześnie właśnie od mojej mamy, która przeżyła jako młoda żona i matka napad Ukraińców na jej wieś. Cudem uniknęła śmierci wydostając się z okrążenia i niosąc swoje dwuletnie dziecko, mojego brata. W czasie napadu zginęła jej matka i jej najmłodszy brat.

– A więc szczerość i prawda to za mało, zdaniem księdza?

– Kiedy oglądałam film „Wołyń”, pomyślałem, że to jest film o mojej mamie. Ona przeżyła niemal dokładnie to samo, co główna bohaterka. Do Łucka z Dreżnego jest około 60 km. Oboje uciekając przeszli ten dystans pieszo ukrywając się po lasach. We wsiach żebrali o jedzenie przede wszystkim dla dziecka. Szli miesiąc. W filmie bohaterka ucieka latem, gdy były owoce, kłosy. A moja mama uciekała 30 marca 1943 roku, kiedy jeszcze na polach leżał śnieg. Koczowali w katedrze w Łucku ponad miesiąc. Pracy nie mogła znaleźć, więc znowu żebrała. Kiedy walczyła o życie, Niemcy wyszli z propozycją wyjazdu do Niemiec na roboty. Mama zgłosiła się. Pod Berlin dojechała w bydlęcym wagonie. Mój ojciec już wcześniej był wywieziony przez Niemców do obozu koncentracyjnego niedaleko granicy francuskiej i pracował w jakiejś fabryce. Po przybyciu do Niemiec mama ściągnęła tatę do siebie i do końca wojny pracowali razem. Po wojnie przyjechali do Skolwina, gdzie tata pracował w fabryce papieru. Po wojnie największym marzeniem mojej mamy były skrzydła, dzięki którym mogłaby wrócić na kresy. Chciała odnaleźć swoją wieś i stanąć nad grobem swojej matki.

Cała rozmowa w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 28 lipca 2017 r.

Rozmawiał Roman K. Ciepliński

* Ksiądz Kazimierz Łukjaniuk jest też dziekanem dekanatu Nowogard, kustoszem Sanktuarium św. Rafała Kalinowskiego, patrona sybiraków w Nowogardzie

REKLAMA

Komentarze

M.Dem.
2017-07-30 16:08:58
Do "raten". To rozliczanie wedlug nazwisk to moze byc bardzo mylace. Wyczytalam kiedys w jakiejs opinii, ze ksiaze Jeremi Wisniowiecki, znany nam z trylogii Sienkiewicza jako Polak polski ponad wszystko, tak naprawde nie mial w sobie ani 1% polskiej krwi i byl z Rurykowiczow.
raten
2017-07-29 20:07:29
No proszę, już się zaczyna rozliczanie z nazwisk. Lada moment "prawdziwi patrioci" zaczną sprawdzać kto obrzezany, a kto nie, jakiego koloru są podniebienia. A na koniec otworzy się jakiś obozik, oczywiście dla dobra Polaków. Niedobrze mi się robi, kiedy czytam takie wszawe komentarze.
k...k12
2017-07-29 17:25:47
W zębach mnie łupie od tego prymitywnego paternalizmu. Jak nie możesz pokonać wroga, to się do niego przyłącz. Nazwisko ma wschodnie, a jest katolickim księdzem od rzymskiego papy. Obecny lokator Watykanu emancypuje islam na rynku europejskim, kto wie, może przyjdzie taki czas, że rodzina Ł będzie chodzić do meczetu i snuć stosowną narrację. A wystarczyłoby przyswoić sobie trochę literatury z epoki choćby dzienniki Nałkowskiej czy Dąbrowskiej. Obie myślały o pisaniu, publikowaniu, kasie, chorobach, facetach, romansach i akurat los ludności rusińskiej średnio je obchodził, ale musiała tam już wtedy być sytuacja wybuchowa skoro to je martwiło. Zwyczajnie ktoś skorzystał i zabił klina, na wieki już chyba. I nie chodzi o jakąś mityczną Ukrainę tylko o Polskę,żeby nie urosła,,, pod nosem Berlina i Moskwy
M.Dem.
2017-07-29 15:52:35
Pojednanie polsko -ukrainskie, takie naturalne i "od serca", ma szanse zaistnienia? W warunkach, gdy konflikty miedzy narodowosciami odwracaja ich uwage od tego, ze obie sa do wyniszczania na rzecz jednej i tej samej strategii zmniejszania liczby ludnosci w swoich krajach. Czy plany zmniejszania liczby ludnosci - z jednej strony planami ONZ a z drugiej strony planami tworzenia swiatowego wladztwa mas (z jego wizja: kto moze to społeczenstwo tworzyc a kto do unicestwienia/ wykluczenia pokoleniami) beda sprzyjaly ograniczeniu przyczyn wzajemnych antypatii i nietolerancji? Szansy na polubienie i tolerancje bestialstwa oraz wszelkich czynow haniebnych, wobec zwierzat i ludzi, raczej nie bedzie gdy linia polityczna -wzorem społeczenstw cywilizowanych- postawi na uczlowieczenie czlowieka. A czyny odrazajace sa w obu krajach codziennoscia. Nawet kultem. Ukraińcy wlaczaja w to tryb rozkazów odgórnych. Wymagajacych od nich kontynuacji "kultury bohaterstwa narodowego" czyli czynów, jakimi wobec Polaków zasłynął Stefan Bandera na Wołyniu a przedtem jeszcze bojówki żydowskie wobec Polaków w 1939 (Grodno i Białoruś). Kolejnym pokoleniom, w tym dzieciom, taka aktywność życiowa imponuje nierzadko (a może nagminnie w niektórych środowiskach). Łatwiej zdobywa się dobrobyt ta drogą. Polskość też jakos niemrawo i nieskutecznie przeszkadza rozwojowi takiej aktywnosci wladztwa mas. Sytuacja jest antydowodem dla czolowego logo wladztwa mas: "byt okresla swiadomosc" (czyli ze czlowieczenstwo rodzi sie i rosnie w czlowieku gdy ma poczucie trwalosci srodkow do zycia). Uroslo posiadanie mieszkan, ciepla w zimie, dobrego i duzego jedzenia, samochodow. Ale czlowieczenstwo zmalalo.
cap kościelny
2017-07-29 13:50:19
Ukraińcy od trzech wieków śpiewali: "Kak my brosim kajdany-pomnut polskije pany! Pomnut psy-atamany!..." Wszystkie wojny, rzezie i pogromy od zawsze miały podłoże religijne. Tzw. kapłani od zawsze podsycali nienawiść do innych...,do wyznawców innych religii. To też widzimy do dzisiaj....
Tylko zalogowani użytkownicy mają możliwość komentowania
Zaloguj się Zarejestruj
REKLAMA
REKLAMA