W sobotę (19 listopada) w Warszawie odbędzie się ogólnopolska manifestacja pracowników oświaty, zorganizowana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Organizatorzy spodziewają się ok. 50 tys. protestujących osób. Ze Szczecina wybierają się w piątek, dwoma autokarami, 1022 osoby.
Główna część manifestacji ma być na placu Solidarności, potem planowany jest przemarsz ulicami Warszawy pod Sejm przy ulicy Wiejskiej.
- Protestujemy przeciwko chaosowi w oświacie i reformie oświaty, którą rząd nazywa dobrą zmianą. Tymczasem to reforma wprowadzana na wariackich papierach - mówi Maria Świerczek, prezes szczecińskiego oddziału ZNP. - Pani minister mówi, że zwolnień nauczycieli nie będzie. Życie pokaże jednak zupełnie inną twarz. Zwolnienia będą, choćby z tego powodu, że o jeden rok skróci się nauka. Nie wszyscy nauczyciele w gimnazjach będą mieli pracę, a fala zwolnień obejmie wszystkie etapy nauczania.
Według M. Świerczek, trzeba zacząć mówić o kosztach reformy:
- To będą ogromne sumy, które spadną na gminy - mówi szefowa ZNP. - Te większe sobie poradzą, bo mają większe dochody. Z tymi mniejszymi będzie gorzej. W Szczecinie reforma tylko w przyszłym roku szkolnym pochłonie 19 milionów złotych, a w sumie na przestrzeni kilku lat aż 40 milionów złotych. Poza tym, mówiąc kolokwialnie, wiemy, że nic nie wiemy. Póki co nie ma żadnych dokumentów, choć panie - premier Szydło i minister Zalewska, obiecują, że do końca roku zostaną przegłosowane zapisy prawne. A tu czas goni. Sieci szkół trzeba zatwierdzić stosownymi uchwałami, podobnie z likwidacją gimnazjów - też są potrzebne uchwały. Pewne rzeczy mogą być wcześniej przygotowane, ale nie mogą one wejść na wokandę, gdy nie ma zapisów prawnych. A tych przecież nie ma.
Do Warszawy na protest jadą nie tylko związkowcy, ale też radni i rodzice.
(MON)
Fot. arch.