Kto mieszka na Głębokim, Osowie, Warszewie, w Dąbiu czy Wielgowie - ten może się spodziewać przy domu lub ulicy spotkania ze zwierzyną łowną. Na chaszcze udające trawniki narażeni jesteśmy wszyscy, niezależnie od miejsca zamieszkania. Ale oba te czynniki przy bramie wieżowca, a na styku os. Książąt Pomorskich i Niebuszewa? Tego jeszcze nie było!
Kłopot z dziką zwierzyną - nie tylko dzikami, ale również sarnami, lisami, borsukami i np. kunami - w mieście ma nie tylko Szczecin. Dotyczy on wszystkich aglomeracji otoczonych lasami, rozbudowujących się m.in. ich kosztem, a w których granicach są rzeki i jeziora, jest również sporo terenów zielonych - nie tylko parków i skwerów, ale także cmentarzy.
Jednak problem konkretnie z dzikami pojawiał się w naszym mieście zwykle jesienią. Nie tym razem. Z ostatnich sygnałów od naszych Czytelników wynika, że dziki zwierz już napędza strachu szczecinianom.
- Jestem mieszkańcem ul. Księżnej Elżbiety. Dziś, podczas porannego spaceru, w rejonie ul. Pszczelnej spotkałem dorosłego dzika. Wędrował pomiędzy samochodami zaparkowanymi przed blokiem. Na mój widok warknął i zniknął w okolicznych zaroślach. Jednak trzeba przyznać, że w tym rejonie ma doskonale warunki do bytowania. Obszar miedzy ul. Pszczelną, Warcisława i Kułakowskiego nie był koszony od 2 lat. Ostatni raz, jak pamiętam, miasto zdobyło się na ten wysiłek, gdy otwierano po przebudowie ulice Warcisława - opowiada pan Piotr (dane do wiadomości redakcji).
- Potwierdzam, już mamy w Szczecinie sezon na dzika - komentuje Magdalena Woźniak, rzeczni prasowa szczecińskiej straży miejskiej. - Odbieramy po kilka sygnałów tygodniowo w tej sprawie. Zawsze w takiej sytuacji radzimy: zachować ostrożność, powoli wycofać się, nie prowokować zwierzęcia.
Z chwilą, gdy kończą się zbiory na polach, a dziki niejako automatycznie tracą dotychczasowe miejsca żerowania. Wówczas podchodzą pod ludzkie siedziby w poszukiwaniu pokarmu. Zmienia się też ich aktywność. Dotychczas zwykle żerowały nocą, teraz - za dnia. Między innymi dlatego dziki stają się teraz bardziej widoczne, właśnie na miejskich terenach. Ale przyczyn tego stanu rzeczy jest więcej.
Dziki - rzec można - idą na łatwiznę. Pojawiają się tam, gdzie liczyć mogą na łatwe zdobycie pokarmu. Dlatego częściej spotkać je można np. w rejonach ogródków działkowych, gdzie ludzie zwykle wyrzucają część niepotrzebnych im plonów. Zwierzyna podchodzi pod ludzkie siedziby, bo przy nich - wśród śmietników - też może liczyć na znalezienie pokarmu.
Prawda jest też taka, że to miasto wdziera się na tereny wcześniej zajmowane przez zwierzynę. Boom budowlany robi swoje. Wystarczy spojrzeć choćby na Warszewo. Dziki też na swój sposób się zurbanizowały. Mają ulubione rejony Szczecina, które chętnie odwiedzają. Tyle że nie zawsze są tam proszonymi gośćmi.
- Mamy sygnały o dzikach widywanych w północnych dzielnicach miasta, na Warszewie, Osowie, Głębokim, Cmentarzu Centralnym, w Dąbiu, na Bukowym. Czyli na terenach graniczących z lasami - dodaje Magdalena Woźniak ze straży miejskiej. - Każdy z nich przekazujemy miejskiemu łowczemu. To jego kompetencja.
A w czyjej jest dżungla dwumetrowych chwastów, różnych bylin i krzewów w rejonie miedzy ul. Pszczelną, Warcislawa i Kułakowskiego, w jakich świetne warunki do bytowania - zdaniem naszego Czytelnika - ma właśnie przez niego napotkany dzik?
- Może straż miejska odwiedzi ten rejon i wystawi mandat także miastu? Tym bardziej, że zrobienie porządku jest konieczne. Wprawdzie to nie centrum, ale w sąsiedztwie jest wiele mieszkalnych bloków, a przy ul. Świętoborzyców - teren szkolny, odwiedzany również w wakacje, natomiast przy ul. Pszennej siedzibę ma Państwowa Inspekcja Pracy - dopowiada p. Piotr.
Straż miejska ostatnio odbiera również niemało sygnałów nt. chaszczy nie tylko szpecących szczecińskie osiedla, ale również - jak w tym przypadku - stanowiących potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa jego mieszkańców.
- Za każdym razem sprawdzamy w czyjej gestii jest teren. Ich zarządców skutecznie mobilizujemy do porządków - zapewnia Magdalena Woźniak ze straży miejskiej. - W przypadku terenów miejskich, sygnał docierający do dyżurnego technicznego miasta, czy przekazywany do poszczególnych rejonów straży miejskiej, czy też na Alert Szczecin, za naszym pośrednictwem trafia zawsze do właściwych jednostek miejskich: Zakładu Usług Komunalnych lub Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. W ich obowiązku jest rozwiązanie problemu.
Na ile szybko i skutecznie? Przekonamy się choćby po uprzątnięciu chaszczy na obszarze zgłoszonym przez naszego Czytelnika, czyli miedzy ul. Pszczelną, Warcisława i Kułakowskiego. ©℗
Arleta Nalewajko
Na zdjęciu: Zwierzęta przychodzą do miasta, bo mogą liczyć na łatwy żer. Gdzie kiedyś szumiały zboża, stoją teraz domy. Jedynym skutecznym sposobem na dziki u bram pozostaje… huk i błysk, choćby niewielkich petard. Bo nie da się przecież wszystkich ulic i domów ogrodzić tzw. elektrycznym pastuchem czy obsypać preparatem przypominającym orzechy o wiele mówiącej nazwie: „Stop dzik”. Choć można uprzątnąć chaszcze, gdzie teraz znajdują schronienie.
Fot. Ryszard Pakieser