Film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele wstrząsnął opinią publiczną [GALERIA]

 

– Gdy oglądałem film w surowej wersji, bez skrótów, to on mnie bolał i ja go zrobiłem po to, żeby bolał też widzów, żeby nimi wstrząsnął. Choć wiedziałem, że to jest mocny materiał, obawiałem się, że zostanie niezauważony, że nie wywoła dyskusji. Nie robiłem filmu z przekonaniem, że rozwiąże wszystkie sprawy, wręcz przeciwnie – mówił podczas debaty o pedofilii w Kościele redaktor Tomasz Sekielski, autor głośnego filmu „Tylko nie mów nikomu”.

Produkcja trwała półtora roku. Film ma 22 miliony wyświetleń na YouTubie. Pieniądze na niego pochodziły ze zbiórki, co jak twierdzi autor, dało mu „wolność twórczą”.

– To ja decydowałem, co w tym filmie się ukaże. Nie mógł przyjść żaden prezes i powiedzieć, że coś trzeba złagodzić czy wyciąć. Film nakręciłem przede wszystkim dla ofiar księży-pedofilów, żeby wykrzyczały to, co mają do powiedzenia, żeby nie można ich było zbywać – podkreślił Sekielski. – To osoby, które przez lata żyły w milczeniu. Ich głos w końcu wybrzmiał. Już dziś nie cofniemy tej dyskusji o skandalach seksualnych duchownych. Jesteśmy w zupełnie innym miejscu.

Według autora, nie było jeszcze takiej dyskusji po 1989 roku. Nie ma on jednak wątpliwości, że film to tylko jeden z wielu kroków w debacie publicznej. 

– Jesteśmy świadkami dużego przełomu. Po filmie doszło do tąpnięcia – mówił Artur Nowak, prawnik osób pokrzywdzonych przez księży-pedofilów, autor m.in. takich książek jak: „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” czy „Dzieci, które gorszą”. Stwierdził, że obraz wywołał dyskusję na temat dobrowolności celibatu.

– Statystki są niepokojące. 6-7 procent całej populacji księży jest uwikłanych w pedofilię. Australijska Komisja Królewska rekomenduje zniesienie celibatu, bo jest to jedna z podstawowych przesłanek nadużyć seksualnych w przestrzeni Kościoła – stwierdził prawnik. – Często widzę w opiniach biegłych, że księża realizują zastępczo swój popęd. Potrzeba seksu jest duża. My mamy problemy z mówieniem o tym. Kiedy mówimy o seksie, wszyscy się czerwienią. Powiedzmy sobie wprost: to jest bardzo ważna sfera.  

– Kiedy jedni tuszują, a drudzy popełniają przestępstwa, to my nie powinniśmy chodzić do biskupa prosić o pomoc, tylko tam, gdzie się idzie prosić o pomoc, gdy dzieje się przestępstwo – na policję, do prokuratury. Korzystajmy z możliwości, jakie daje prawo – apelowała Agata Diduszko-Zyglewska, autorka książki „Krucjata polska”, współautorka raportu o tuszowaniu pedofilii przez polskich biskupów i mapy kościelnej pedofilii. – Po filmie powinno zareagować państwo. Wszyscy znają już nazwiska, a żaden biskup nie musiał stawić się w prokuraturze i zeznawać. Dano do zrozumienia, że Kościół będzie starał się tę sprawę przemilczeć.

W którą stronę zmierza więc dyskusja?

– Dzisiaj są ślepi tylko ci, którzy chcą być ślepi. Inni wiedzą, co się dzieje. To, że dyskusja przebiega tak, jak przebiega, to jest tchórzostwo polityków opozycji. Politycy opozycji, którzy rzucali bucikami dziecięcymi w Sejmie, dali sobie wmówić, że Koalicja Europejska przegrała wybory przez ten film. Nie! KE przegrała dlatego, że nic nie robiła w kampanii wyborczej, a nie przez film braci Sekielskich – mówił dziennikarz. Zaznaczył, że potrzeba odważnych ludzi, którzy na forum Sejmu będą ten temat podnosić. – My oczekujemy rewolucji, a to będzie raczej ewolucja, powolny marsz w kierunku powstania komisji śledczej. Mogę się założyć, że ona powstanie.

Jak potwierdziła Agata Diduszko-Zyglewska projekt obywatelski w tej sprawie już jest. Opracowywanie go trwało pół roku. Będą zbierane podpisy pod tym projektem.

Tekst i fot. PaS