Jak się okazuje, to nie tylko najbardziej kontrowersyjny pomnik, ale też – w ciekawy sposób inspirujący. Choć w weekend stojąca na placu Zamenhofa Fryga została pomazana przez wandali czarnym pisakiem, to już we wtorek, 18 października, tajemniczy artysta ustawił obok niej inną rzeźbę.
Mały człowieczek, wspinający na drabinie i wpatrujący w siedmiometrową, żółto-czerwoną konstrukcję, pojawił się około południa, zniknął kilka godzin później. Kto był jego autorem i co chciał nam przekazać? Tego nie wiadomo, z pewnością natomiast wzbudził ciekawość przechodniów i internetowych komentatorów, o dziwo dużo życzliwszych wobec „poszerzonej” wersji instalacji, niż względem samej Frygi.
Tymczasem nadal nie wiadomo, co stanie się z rzeźbą Maurycego Gomulickiego. Dyrekcja 13 Muz odstąpiła niedawno od umowy z wykonawcą rzeźby, oczekując zwrotu pieniędzy i zabrania Frygi. Powodem jest permanentna potrzeba remontowania pękających kolorowych korali. Krakowska firma PanKreator jeszcze nie ustosunkowała się do sprawy.
Fryga kosztowała 200 tysięcy złotych. Jej naprawy (koszty ponosi wykonawca) – już 30 tysięcy. ©℗
(kas)
Fot. Robert Stachnik
Na zdjęciu: mały człowieczek wpatrzony we Frygę wzbudził ciekawość przechodniów.