Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Gawłowski: „To wygląda na nagonkę polityczną”

Data publikacji: 12 marca 2016 r. 15:19
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2021 r. 15:46
Gawłowski: „To wygląda na nagonkę polityczną”
Stanisław Gawłowski, sekretarz generalny PO i przewodniczący partii na Pomorzu Zachodnim Fot. Robert Stachnik  

Rozmowa z posłem Stanisławem Gawłowskim, sekretarzem generalnym PO i przewodniczącym partii na Pomorzu Zachodnim

– Czy pan wie, kim jest Stanisław G.?

– Rzekomo śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dotyczą mojej osoby. Jeśli tak jest, to jest to niebywały skandal.

– Dlaczego?

– Bo to by znaczyło, że IPN nie wie, co się dzieje w Instytucie, a ABW stała się instrumentem gry politycznej.

Pięć lat temu przed wyborami parlamentarnymi pojawiły się dwie teczki: Arkadiusza Klimowicza, obecnego burmistrza Darłowa, i moja. Były one kolportowane w środowisku PiS i innych osób, a zawierały kserokopie rzekomo dokumentów SB. Urszula R., która jest ze mną skonfliktowana, powiadomiła o teczkach IPN w Koszalinie. Instytut stwierdził, że dokumenty te są fałszywe, a sprawę preparowania dokumentów przekazał do prokuratury, która wszczęła postępowanie przygotowawcze. Wówczas Urszula R. i Jan M. stwierdzili, że ktoś im te dokumenty przysłał pocztą i nie wiedzą, kto to zrobił. Prokurator umorzył postępowanie.

Mija kilka lat, a ja się dowiaduję z sms-ów, że ABW i IPN zajmuje się tą sprawą. Jeśli ABW rzeczywiście wystąpiła do IPN w tym temacie, a sprawa dotyczy mnie, to będę żądał szczegółowych wyjaśnień. To wygląda na nagonkę polityczną. Urszula R. i Jan M. są związani z PiS.

– Dlaczego Urszula R. jest z panem skonfliktowana?

– Kilkanaście lat temu, kiedy byłem jeszcze zastępcą prezydenta Koszalina, przychodziła do mnie, żeby umorzyć jej dług, który miała wobec miasta. To było jakieś 200 tys. zł. Odmówiłem jej i od tego czasu, Urszula R. mnie nienawidzi.

Z kolei Jan M. w tym czasie, kiedy byłem zastępcą prezydenta Koszalina, zażądał 2 czy nawet 3 mln zł za to, że zakład wodociągów i kanalizacji położył przez jego pole kabel elektryczny do stacji uzdatniania wody. Zgodnie z prawem, dostał za to około 20 tys. zł. Później Jan M. miał jeszcze ze mną sprawę o zniesławienie, którą zresztą przegrał.

– I ostatnie pytanie: czy podpisał pan zobowiązanie do współpracy ze służbami specjalnymi w PRL-u?

– Nie podpisywałem i nie współpracowałem.

Dziękuję za rozmowę. ©℗

Magdalena Szczepkowska

Fot. Robert Stachnik

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Nagonka
2016-03-13 09:38:44
Prawda czasu, prawda ekranu, prawda dziennikarska. prawda Stanisława
Tylko pytam,
2016-03-12 22:56:14
Pytanie... a jak wygladala "ewentualna" wczesniejsza wspolpraca z PZPR-em i PO ??
berg
2016-03-12 17:04:25
Jest śledztwo w sprawie ukrywania dokumentów przez Urszulę R. i Jana M. Tymczasem pan Gawłowski twierdzi, że te osoby są związane z PiS i że jest to nagonka polityczna. Stał się nagle obrońcą PiS?
Tyle lat czekaliśmy na Bolka, to poczekamy i na innych.
2016-03-12 16:39:18
Powszechnie wiadomo, że w PRL nikt nie współpracował, wszyscy walczyli z komuną, a SB nie istniała, bo każdy funkcjonariusz pracował w przestępstwach gospodarczych, a nie w policji politycznej. Dziwi zatem jak ktoś mógł by podejrzewać, że Stanisław Gawłowski kapował na kolegów i tym samym czynnie umacniał komunę, której wszyscy nienawidzili... nieeee! To nie możliwe! Czy na pewno?
Olek
2016-03-12 15:39:50
Śmierdzi jak Bolek. Te fałszywe dokumenty... Czy tu również z powodu przysługującej Gawłowskiemu Nagrody Nobla tak zawzięcie SB fałszowało?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA