"Nie będziemy ofiarami" - pod takim hasłem w czwartek (6 bm.) odbył się happening na placu Adamowicza w Szczecinie, gdzie w centralnym miejscu stanęła trumna z tymi właśnie słowami. Organizatorzy chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na to, że nie może dojść do zapowiadanego przez rząd wypowiedzenia tzw. konwencji stambulskiej (chodzi o dokument o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej). Podczas spotkania zbierane były również podpisy pod petycją Amnesty International w obronie konwencji antyprzemocowej.

W trakcie happeningu odczytano list otwarty do m.in. prezydenta i premiera naszego kraju. Napisano w nim m.in.: "Systemy prawne zostały stworzone po to, by obywatele i obywatelki mieli pewność, że ich państwo i rządzący zapewnią im bezpieczeństwo i obronią przed niesprawiedliwością. Prawo ma bronić słabszych przed silniejszymi i zapewnić wspólnocie rozwój, zapobiegać się cofaniu do praw dżungli, w której duży może więcej. To jest podstaw cywilizacji i demokracji. (...) Niestety, musimy nazwać rzeczy po imieniu - w Polsce prawo i organy państwa coraz jawniej zaczynają być używane jako narzędzia represji, a władze wykorzystują je do narzucania obywatelom światopoglądu, uznają za politycznie dla nich korzystne".

Podczas czwartkowego spotkania podkreślano, że obowiązkiem państwa jest ochrona także tych, którzy są krzywdzeni w swoich domach i rodzinach. Tymczasem codziennie umiera jedna lub dwie kobiety zatłuczone przez swoich partnerów i mężów.

Protest w Szczecinie zorganizowały tutejsze organizacje i grupy kobiece oraz młodzi aktywiści (wspólnie tworzą regionalną koalicję przeciwko legalizacji przemocy wobec kobiet i przemocy domowej).

(MON)

Fot. Ryszard Pakieser