Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Inżynier Józef Baj (1930 – 2022)

Data publikacji: 21 lipca 2022 r. 13:49
Ostatnia aktualizacja: 21 lipca 2022 r. 13:49
Inżynier Józef Baj (1930 – 2022)
 

Zmarł inżynier Józef Baj, jeden z głównych twórców rybołówstwa dalekomorskiego. Pogrzeb odbędzie się w piątek (22 lipca) o godz. 13.30 na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie (kaplica główna).

Pochodził z Łucka, koledzy ze studiów nazywali go „starostą łuckim”. Jako niepełnoletni, pod koniec wojny wstąpił do Armii Krajowej, w której działał do roku 1947. Do ZBOWiD-u zgłosił ten fakt mając już 75 lat. Jako repatriant ze Wschodu odnalazł się w Gdańsku, gdzie ukończył znane liceum im. Mikołaja Kopernika. Matura z tego liceum uniemożliwiła mu wstęp do szkoły oficerskiej, do której nie przyjmowano „inteligentów”, zwłaszcza z demokratycznymi poglądami.

Kochał przyrodę, szczególnie jeziora, gdzie były ryby i pewnie dlatego trafił na Wydział Rybacki Akademii Rolniczej w Olsztynie. Studia ukończył w 1957 roku i z nakazem pracy trafił do Szczecina. Po krótkim zatrudnieniu w spółdzielni „Certa” został przyjęty do nowo utworzonego przedsiębiorstwa Dalekomorskie Bazy Rybackie. Ponad rok czekał na prawo do pracy w morzu, po czym w charakterze technologa pracował na bazach „Kaszuby” i „Pułaski”. Pływał 7 lat, był też w tym czasie przedstawicielem polskiego rybołówstwa w bazie Hull w Anglii. W 1966 roku został wicedyrektorem DBR, a w 1969 awansował na naczelnego dyrektora połączonych przedsiębiorstw „Gryf” i DBR. Był dyrektorem naczelnym PPDiUR „Gryf” przez dekadę – w latach 70., przełomowych dla rozwoju armatora, właściciela 30 trawlerów oraz 10 baz i łącznikowców. W 1980 roku objął stanowisko dyrektora Zjednoczenia Gospodarki Rybnej, gdzie pod koniec swego zarządzania zderzył się z obiektywnym zjawiskiem zawłaszczania wód szelfowych, co w konsekwencji doprowadziło do stopniowej likwidacji dalekomorskiej floty rybackiej. Gdy ZGR przestało istnieć, inż. Józef Baj został podsekretarzem stanu w Urzędzie Gospodarki Morskiej. Kolejny raz podlegało mu całe polskie rybołówstwo. Na koniec barwnej kariery był przez dwa lata delegatem biura „Rybex” w Belgradzie, skąd jako pracownik handlu zagranicznego przeszedł na emeryturę.

Był powszechnie szanowanym menadżerem. Wśród wielotysięcznej załogi „Gryfa”, łącznie z załogami trawlerów i floty pomocniczej, cieszył się niespotykanym poszanowaniem oraz charyzmą, o jakiej mogli tylko marzyć inni dyrektorzy.

Cześć jego pamięci.

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA