Wałecki sanepid – na podstawie badań fizykochemicznych – nie stwierdził jak dotąd jakichkolwiek przekroczeń norm w przebadanych próbkach wody mineralnej produkowanej w wytwórni wody Żywiec w Mirosławcu. Dotyczy to także próbek z partii wody wyprodukowanej 20 kwietnia i 8 sierpnia, które znajdowały się w feralnej zgrzewce w Bolesławcu. To z niej właśnie pochodziła woda, po spożyciu której jeden z mieszkańców Bolesławca doznał silnego poparzenia przełyku.
– Nie stwierdziliśmy nieprawidłowości w trakcie kontroli u producenta – powiedziała Anna Krysztofiak, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Wałczu. – Prawo żywnościowe nie zostało naruszone. Pobraliśmy także próbki archiwalne wody z 20 kwietnia i 8 sierpnia. Chodzi o partie wody, które wskazała nam policja w Bolesławcu. Tymi datami oznaczone były bowiem butelki znalezione w mieszkaniu poparzonego mężczyzny. W zakresie parametrów fizykochemicznych – nie stwierdzono jakichkolwiek nieprawidłowości. Ponadto pobrano cały pakiet wód półlitrowych z bieżącej produkcji, to jest z 22 września. W tym przypadku także nie stwierdzono nieprawidłowości. Chodzi o takie parametry jak – mętność, barwa, smak, zapach, ph czy przewodność właściwa. Wyniki badań składu jonowego i parametrów chemicznych i mikrobiologicznych będą znane dopiero w poniedziałek.
Już w czwartek ruszyła procedura zatrzymania sprzedaży podejrzanych partii z 20 kwietnia i 8 sierpnia. Inspekcja sanitarna szuka tych wód w magazynach i sklepach w całej Polsce. Producent wody w Mirosławcu pomaga inspektorom sanepidu w wyjaśnieniu całej sprawy. Natychmiast też podjął decyzję o wycofaniu wspomnianych dwóch partii swoich produktów.
Martyna Wegrzyn, rzecznik prasowy Żywca Zdroju poinformowała nas, że z analizy laboratoryjnej przeprowadzonej przez techników policyjnych wynika, iż w feralnej butelce znajdowały się trzy „obce” substancje. Jedna z nich to alkohol etylowy. Nazw dwóch pozostałych substancji wymienić jednak nie chciała.
– Do czasu oficjalnej publikacji policyjnego raportu nie mogę tego ujawnić. Mogę tylko powiedzieć, że substancji tych nie ma w zakładzie w Mirosławcu – powiedziała M. Węgrzyn. ©℗
(r.c.)
Fot. Ryszard Pakieser (arch.)