Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Jak zapamiętali Grudzień ’70 [SONDA]

Data publikacji: 09 grudnia 2015 r. 13:42
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2021 r. 15:36
Jak zapamiętali Grudzień ’70 [SONDA]
 

Zygmunt Krasnodębski ze Szczecina:

- Doskonale pamiętam tamten okres, choć minęło już czterdzieści pięć lat. Komunikacja miejska przestała wówczas kursować i musiałem ze szkoły na Żelechowej wracać do centrum miasta piechotą. Zajęło to oczywiście sporo czasu. Już w śródmieściu, dokąd dotarłem wraz z kolegami, z daleka dochodziły nas krzyki, skandowano jakieś hasła, zauważyliśmy skupisko ludzi. W końcu też dowiedzieliśmy się o co dokładnie chodzi, skąd te tłumy. Innego dnia wracałem skądś przez plac Lotników i tam przez przypadek trochę mi się oberwało. Grudzień ’70 roku to niezwykle ważna karta w historii Polski, która w znaczny sposób przyczyniła się do wszystkich zachodzących później zmian. Te, które nastąpiły bezpośrednio po roku 1970, jak na tamte czasy, poprawiły warunki bytowe, co było później wszyscy wiemy...

Antoni Adamczak ze Szczecina:

- Mieszkam w pobliżu gmachu dzisiejszej Komendy Wojewódzkiej Policji, a niegdyś milicji. Tam, gdzie teraz jest bank, mieściła się siedziba partii. Wszystko, co się wówczas wydarzyło mam w pamięci, wiele widziałem, rozgrywało się to na moich oczach. W tamten czwartek byłem jak zawsze w pracy, dzieci w szkole, żona w sanatorium. Bardzo bałem się o moje pociechy, w pracy rozmawialiśmy o tym, co się dzieje w mieście, dochodziły różne informacje. Kiedy wracałem z dziećmi z Niebuszewa na ul. Malczewskiego, z parku Żeromskiego szło akurat mnóstwo osób uzbrojonych, w kaskach. Starałem się przemykać bokiem, jakaś kobieta powiedziała mi, bym zawracał, a przecież szedłem do domu. Kupiłem wtedy jeszcze chleb, tak na wszelki wypadek, aby było co jeść. Potem zobaczyłem też wychodzących z komendy milicjantów. Około godziny 18 ulicą Matejki jechały czołgi, słychać było strzały. Pamiętam również jak płonęła siedziba Komitetu Wojewódzkiego PZPR na placu Żołnierza. 

Leszek Kulczak ze Szczecina:

- Miałem wówczas dwadzieścia dwa lata, niedawno, bo we wrześniu przyjechałem do Szczecina za pracą. Zatrudniłem się w zakładzie zegarmistrzowsko-jubilerskim przy alei Wojska Polskiego 22, tuż przy placu Zgody. Zobaczyliśmy człowieka z karabinem. Był strach, ogromny strach, towarzyszył nam non stop. Nie wiedzieliśmy co dokładnie się wydarzyło, mieliśmy tylko strzępki informacji. Przez trzy dni siedzieliśmy w pracy, nie mieliśmy jak wyjść; dobrze, że była tam toaleta i że było jak zaparzyć sobie herbatę. To, co się wówczas wydarzyło to było coś potwornego. W końcu otrzymaliśmy wiadomość z centrali w Poznaniu, że musimy wszystko pozamykać, pozabezpieczać i uciekać z zakładu. O takich rzeczach się nie zapomina, mimo upływającego czasu... Wtedy też zginął ojciec naszego pracownika. (kol)

Fot. Dariusz GORAJSKI

 Na zdjęciach: (u góry) Leszek Kulczak, na dole (od lewej) Antonii Adamczak, Zygmunt Krasnodębski.

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Smutek
2015-12-10 10:10:10
Dzieci tych komuchów, a nawet oni sami, poruszają się po Szczecinie luksusowymi samochodami, mają firmy powstałe na uwłaszczonym majątku lub mają wysokie emerytury, śmieją się, Ofiary, wyczekują w kolejkach do lekarzy, przemykają szarzy, z boku. Smutne to.
bukraba
2015-12-09 15:07:16
Zbliża się rocznica "Grudnia 1970". Pójdę zapalić świeczkę i położyć jedną róże. Pamięci ojca, mojego kolegi z wojska. Mam własne wspomnienia z tego dnia. One się różnią od tych przytaczanych w mediach. Jest takie stowarzyszenie- pamięci tego dnia, rządzą nim dawni pracownicy Stoczni im. Adolfa Warskiego. Prawda wyglądała trochę inaczej. Gdyby nie prom "Gryfia", który przewiózł pracowników stoczni remontowej "Gryfia", dwukrotnie, na stocznię Warskiego nie byłoby pochodu, starcia się z milicją na Matejki i podpalenia KW PZPR. Nikt o naszym wkładzie {pracowników SSR "Gryfia"} w ten szczególny dzień nie pamięta. Ja ten dzień z nam z własnego doświadczenia. Po roku pracy w "Gryfi" byłem na urlopie i w ten pamiętny czwartek, wypłacali "premię" To było 600 zł. 1/4 mojej pensji. Pojechałem tramwajem nr. 5. Z Krzekowa na Ludową. 30 minut się jechało. Teraz 45. Myślałem, że moje, trochę inne wspomnienia, będę mógł złożyć w tym bunkrze na pl. Żołnierza. Odwlekają swoje otwarcie. Czas umierać. Dwa tygodnie spania na styropianie w 1980r. Nie z tymi co trzeba!. OBOK. Na ch...mi to było?!.Pozdrawiam wszystkich uczestników marszu, od Stoczni do pl. Żołnierza. Przeszedłem i pamiętam.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA