Skwer z basenem przeciwpożarowym przed Teatrem Polskim w Szczecinie ma się zmienić w bardzo klimatyczne miejsce z kawiarenką. I zostać nazwany imieniem kultowych Filipinek. Pomysł pojawił się kilka lat temu, teraz wraca z dużym entuzjazmem, a w poniedziałek zyskał aprobatę komisji ds. inicjatyw społecznych, sportu i młodzieży Rady Miasta.
Zespół powstał w 1959 roku, w 1963 nazwany został "Filipinki". Przez lata odnosił wspaniałe sukcesy, rozsławiając Szczecin na całym świecie. Jednak do dziś nie został odpowiednio upamiętniony w przestrzeni własnego miasta. Od kilku lat stara się o to radny Bazyli Baran. Proponuje, by imieniem Filipinek nazwać bezimienny dziś skwer w urokliwym miejscu przed Teatrem Polskim przy ul. Swarożyca.
- Był już gotowy projekty uchwały w tej sprawie, ale opinia rady osiedla Drzetowo-Grabowo była wówczas negatywna, bo na obrzeżach Warszewa jest już imieniem Filipinek nazwana jakaś ulica - przypomniał B. Baran. - Teraz nowy przewodniczący rady osiedla gotowy jest wrócić do tematu.
Plany z 2014 roku zakładały też postawienie na tym miejskim skwerze pawilonu-kawiarenki, która byłaby miejscem odpoczynku, a jednocześnie zbiorów i pamiątek związanych z Filipinkami. Są nadal aktualne. Jesienią ruszy rozbudowa Teatru Polskiego (ten teren należy do Skarbu Państwa). Wyzwaniem po stronie miasta stanie się uporządkowanie skweru i zintegrowanie go z ambitnym projektem teatru. Na skwerze znajduje się basen przeciwpożarowy (800 m sześciennych wody). Jak mówił podczas wczorajszej komisji ds. inicjatyw społecznych Jarosław Bondar, architekt miasta, jest w tym miejscu wymagany ze względu na bezpieczeństwo, ale może być zastąpiony zbiornikiem podziemnym o takiej samej objętości. Koszt wyniósłby ok. półtora miliona zł. Radni zasugerowali, by basen zaadaptować na fontannę, co obniży koszty.
- Plac razem z zabudową sąsiadującą i obiektem teatru jest pewną skończona przestrzenią urbanistyczną o niezwykłych walorach estetycznych - zwracał uwagę J. Bondar. - Mamy w zasadzie czystą funkcję mieszkaniową i teatr. Wprowadzenie tam jakiejś funkcji usługowej na pewno będzie przedmiotem dyskusji społecznej. Mieszkańcy mają dziś zielony skwer, funkcję mieszkaniową, pewną kameralność i bardzo wysoki standard architektoniczny. Na pewno zagospodarowanie skweru musi się wiązać z działaniem, które zmieni to miejsce, ale nie zgubi tego, co już tam jest. Spodziewam się, że będziemy w dialogu z radą osiedla, mieszkańcami, użytkownikami tej przestrzeni, z teatrem.
Komisja pozytywnie zaopiniowała stanowisko w sprawie przygotowania projektu uchwały, by skwer nazwać imieniem Filipinek. Dyskusji radnych przysłuchiwały się one same - panie Elżbieta Klausz, Iwona Racz-Szczygielska i Zofia Bogdanowicz.
- Bardzo ciężko to idzie, tyle lat... - mówiły. - A przecież Szczecin w Polsce jest znany z junaków, paprykarza i Filipinek. - Czy damy jeszcze radę obejrzeć te piękne plany?
Na posiedzeniu komisji obecny był też Marcin Szczygielski, autor biografii Filipinek, a prywatnie syn jednej z gwiazd.
- Cieszę się, że ta decyzja w komisji zapadła i to jednogłośnie - powiedział "Kurierowi". - Jako człowiek związany z Filipinkami byłem zawsze dumny, że zespół i dziewczyny pomimo tego, że odniosły wielki sukces i mogły mieszkać gdziekolwiek, zawsze bardzo wyraźnie podkreślały to, że są ze Szczecina, w każdym wywiadzie mówiły, że one mieszkają w Szczecinie, i że do Szczecina zawsze wrócą. I rzeczywiście, nigdy go nie opuściły, Więc to, że Szczecin ich też nie opuścił, uważam za rodzaj sprawiedliwości dziejowej i bardzo się z tego cieszę. To miejsce ma szansę stać się miejscem kultowym, które przybliży Filipinki młodszym pokoleniom. One są wciąż wśród nas, ich muzyka jest ciągle żywa. To są evergreeny, które nigdy się nie zestarzeją. Ważne jest, by ta muzyka do młodych ludzi trafiła. A myślę, że takie miejsce stanie się świetnym kanałem, który będzie mógł temu służyć.
Tekst i fot. Anna Gniazdowska
Na zdjęciu: Czy skwer przy Teatrze Polskim nazwany zostanie imieniem Filipinek, zdecydują radni miejscy. Wkrótce powstanie projekt uchwały.