Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Mają moc! [GALERIA, FILM]

Data publikacji: 22 października 2016 r. 16:02
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:18
Mają moc!
 

Tereny zielone przy ul. Chopina i Zoologicznej, skarpy nad Stawem Brodowskim - tylko w ten weekend w te trzy jakże odległe punkty miasta dotarła „krokusowa rewolucja", czyli jedna z najbardziej pozytywnych, a przy tym społecznych akcji dla zielonego Szczecina. Wraz z naszą redakcją, sąsiadami, przyjaciółmi i całymi rodzinami, posadziliśmy aż 15 tysięcy kwiatów: bo my - szczecinianie mamy moc, aby zmieniać nasze osiedla na lepsze!

Przy budynkach Spółdzielni Mieszkaniowej Ars krokusowy dywan z roku na rok powiększa się o kolejny tysiąc kwiatów. Ten był już czwartym. I znów będzie budził mieszkańców na wiosnę: kolorami.

- Zbiera się świetna ekipa i sadzi krokusy. Taka ich tradycja: zmieniać otoczenie kwiatami. Coraz ich więcej, więc efekt jesiennych nasadzeń coraz bardziej efektowny - komentuje Sylwiusz Mołodecki, współtwórca „krokusowej rewolucji". - O to w tym wszystkim chodzi: spotkać się z sąsiadami i zrobić coś pozytywnego dla miejsca, w jakim się żyje. Przyjemne z pożytecznym, a na czym dodatkowo zyskuje również nasz Szczecin.

Tak, jak w Kijewie, gdzie w krokusowe pole zmienił się w sobotę (22 bm.) trawnik pomiędzy blokami a ul. Zoologiczną. Mimo deszczu, wspólnymi siłami przedstawiciele stowarzyszenia „Kocham Kijewo" wraz z rodzinami i przyjaciółmi posadzili 6 tysięcy kwiatów (w tym 1 tysiąc od redakcji „Kuriera" oraz Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie).

- Jesteśmy grupą ludzi, którzy chcą i zmieniają to osiedle w miejsce lepsze do życia. Realnie! - komentowała Agnieszka Drewnowska.

Słyną ze społecznikowskiej pasji, czego efektem jest m.in. zagospodarowanie polany rekreacyjnej nad Jelenim Stawem, urządzenie miejskiej plaży, postawienie „tyrolki" i cieszącego się ogromną popularnością wśród mieszkańców wielkiego kombinatu do ćwiczeń kalisteniki.

Także Niebuszewo wiele zyskuje dzięki współpracy mieszkańców, ponad podziałami.

- Nie mam wątpliwości, że to właśnie dzięki społecznemu zaangażowaniu mieszkańców dwukrotnie w Szczecińskim Budżecie Obywatelskim zdobyliśmy projekty dla naszego osiedla: najpierw renowację otoczenia Stawu Brodowskiego, a ostatnio także ustawienie stacji roweru miejskiego - mówił Łukasz Kadłubowski, przewodniczący RO Niebuszewo. - Teraz dla Niebuszewa zagarnęliśmy „krokusową rewolucję" z „Kurierem". Przed nami kolejne wyzwanie: do budżetu obywatelskiego zgłosiliśmy pięć stref aktywności, czyli stację streetworkout, plac zabaw, kącik seniora, renowację boiska przy SP nr 35, a też mural z panoramą Szczecina, jaki chcielibyśmy widzieć przy ul. Warcisława, czyli w punkcie tzw. obwodnicy śródmiejskiej.

To właśnie na skarpy nad Stawem Brodowskim głosowali czytelnicy „Kuriera", zdobywając dla tego zielonego i niezwykle malowniczego miejsca 8 tysięcy krokusów. Właśnie w sobotę (22 bm.) sadzili je wspólnie z naszą redakcją: grupą ponad 150 ochotników, mimo deszczu.

- Sadzimy krokusy, więc robimy coś pożytecznego. Ale to też nasz czas, czyli dla rodziny - opowiadała Monika Łuniewska, która w „krokusowej rewolucji" nad Stawem Brodowskim wzięła udział wraz z mężem Tomaszem oraz dziećmi: Alicją i Aleksem. - Poza tym w parku nad stawem spędzamy aktywnie wiele wolnych chwil, czy to na rowerach, rolkach, na spacerach z psem. Teraz będziemy mieli satysfakcję, że dołożyliśmy własną cegiełkę do upiększenia tego miejsca. Specjalnie wybraliśmy miejsce do sadzenia na rogu, u zbiegu alejek, żeby potem wiosną się chwalić: to nasze krokusy takie piękne!

Rodzinnie wyzwanie „krokusowej rewolucji" podjęła również Agnieszka Grech, z córką Kornelią (5 l.) oraz synem Wojtkiem (10 l.).

- Po to m.in. jesteśmy, aby w naszych dzieciach zaszczepiać szacunek do przyrody i miłość do natury. Dzięki tej akcji będą też miały okazję się przekonać, że wszystko, co piękne, wymaga pracy i jest okupione sporym wysiłkiem. Jak ten park. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu nie sposób było zjechać dziecięcym wózkiem nad brzeg Stawu Brodowskiego. A teraz… po przebudowie to jeden z najpiękniejszych zakątków Szczecina - mówiła p. Agnieszka. - Co ważne, znacznie przyjemniej spędzić czas wspólnie w plenerze, niż przed telewizorem czy komputerem.

„Krokusowa rewolucja" stwarza okazję również do zawierania nowych znajomości, niweluje nawet międzypokoleniowy dystans. Jak choćby w przypadku seniorów Edwarda Szeniaka i Anny Kaźmierczak oraz juniorki - Julii Więckowskiej. We trójkę fioletowymi i żółtymi krokusami obsadzali jedną ze skarp schodzących do stawu.

- Pamiętam czasy społecznych czynów. Ale nie są to wspomnienia najlepsze, bo udział w nich był na „mus", czyli obowiązkowy. Tutaj jestem dla przyjemności. Wziąć udział w akcji, która rzeczywiście ma sens: to radość i satysfakcja. A w efekcie piękniejszy park, od którego mieszkam zaledwie dwa kroki, bo przy ul. Golisza - stwierdzał p. Edward.

- Chciałabym sadzić krokusy na podwórku przy moim bloku, czyli przy ul. Druckiego-Lubeckiego - mówiła p. Anna. - Niestety, nasz niegdysiejszy zieleniec został zamieniony w parking. O zieleń już nie dbają, nie szanują. Szczecin jest bardziej dla samochodów niż dla ludzi. Stąd mój udział w akcji tak wiele dobrego czyniącej właśnie dla mieszkańców i zieleni miasta. Będę miała dodatkową motywację, żeby tu wracać na spacery: oglądać własnoręcznie sadzone krokusy!

O ile Julię na „krokusową rewolucję" przywiózł tato, o tyle Weronika Gaj i Kinga Czernecka - przyjaciółki z kl. VD SP nr 35 (ul. Świętoborzyców) - przywędrowały same, zachęcone przez nauczycieli.

- Świetna sprawa. Będziemy się chwalić udziałem w takiej akcji i wszystkim polecać. Zamiast godzinę z tabletem, sadzić krokusy: czasem naprawdę warto! - mówiły. - Tym bardziej, że tu tak malowniczo…

„Krokusowa rewolucja" to ludzie. Ich pasja zmienia nasz Szczecin: na lepsze. Z każdym posadzonym krokusem. Z każdą chwilą poświęconą dla dobra wspólnego i osobistej satysfakcji. Taką moc mają tylko marzenia. Jak to o przenoszeniu kwiatowych kobierców z Jasnych Błoni w różne inne punkty miasta - jakie od 5 lat się spełnia dzięki Marii Myśliwiec oraz naszemu „Kurierowi".
Arleta NALEWAJKO
Fot. Mirosław WINCONEK

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA