Grzegorz Balasiński, były strażak-druh OSP, z matką Izabelą mieszkają w niewielkiej miejscowości Węgorza w gminie Osina, w powiecie goleniowskim. Żyją skromnie w niewielkim mieszkaniu, ale wystarcza im na żywność i utrzymanie. Przez wiele lat pani Izabela radziła sobie ze wszystkim dobrze. Niestety, kiedy się dowiedziała, że ma złośliwy nowotwór, życie kobiety zmieniło się diametralnie. Apeluje o pomoc – nie dla siebie, lecz swojego niepełnosprawnego syna w zebraniu środków na windę zewnętrzną, by mógł samodzielnie wychodzić z mieszkania.
Grzegorz Balasiński od 2015 roku jest osobą niepełnosprawną. Uległ wypadkowi podczas prac w lesie, przygniotło go drzewo, które trwale uszkodziło jego kręgosłup. Obecnie porusza się jedynie na wózku inwalidzkim. Od urodzenia mieszka w popegeerowskim bloku mieszkalnym, który nie jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Wraz mamą starają się normalnie żyć i radzić sobie. Jest to jednak coraz trudniejsze z powodu choroby, na jaką zachorowała pani Izabela.
Grzegorz Balasiński był już bohaterem artykułu w „Kurierze Szczecińskim” pt. „Jedna chwila zmieniła jego życie” w lipcu 2020 roku.
– Wiele dobrego mnie spotkało po publikacji w „Kurierze Szczecińskim” z roku 2020. Stałem się przez chwilę zauważalny, a mieszkam w takiej małej miejscowości. To wciąż jest dla mnie fascynujące, że informacja w gazecie może poruszyć ludzkie serca – mówi Grzegorz Balasiński. – Nasze mieszkanie jest na parterze, ale barierą są schody nie do pokonania na wózku. To bardzo mi utrudnia życie, a w szczególności mojej kochanej mamie, która w tej chwili sama potrzebuje pomocy, bo lekarze zdiagnozowali u niej nowotwór złośliwy i nasze życie mocno się skomplikowało. Ale nie na tyle mocno, by się poddać. Moi koledzy Piotr Teodorczyk i Adam Woźniak chętnie udzielają pomocy, wsparcia, nie szczędzą dobrych rad. To bezcenne w tym trudnym dla nas czasie. Dziękuję z całego serca w imieniu swoim i mojej mamy. Muszę być teraz dzielny podwójnie i wspierać mamę.
Mama Grzegorza walczy o życie, ale nie myśli o sobie, lecz swoim niepełnosprawnym synu.
– O chorobie dowiedziałam się ponad rok temu. Czas, który miał być normalny dla naszej dwójki, zamienił się w mój cichy dramat. Wszystko się zmieniło, nastał teraz czas walki i działania, by mój ukochany syn miał godziwe warunki, a godziwe to takie, gdzie będzie samodzielny – mówi pani Izabela. – Nie wyobrażam sobie, by go zostawić bez pomocy i wsparcia. Niestety mam nowotwór złośliwy i może być różnie… Zamartwiam się i mam wrażenie, że rozrywa mnie od środka, ale wierzę w medycynę, lekarzy oraz to, że muszę żyć dla syna, który jest i tak dzielny, bo teraz gdy ja mam ograniczenia ruchowe, to syn wykonuje szereg czynności związanych z posprzątaniem czy gotowaniem i robi to sam na tym wózku. Mam wsparcie od wójta Osiny Krzysztofa Szwedo oraz społeczności z naszej miejscowości, która ma zamiar zorganizować z tego co mi wiadomo festyn, by zebrać pieniądze na tę windę. Cena takiej instalacji, poruszającej się po torze prostym zaczyna się od 30 tys. zł do powyżej 40 tysięcy zł, a nawet więcej. Niestety nie stać nas, by zgromadzić taką ogromną sumę. Żyjemy, jak pan widzi, bardzo skromnie z rent, które przyznał nam ZUS.
Mama pana Grzegorza nie ukrywa, że opieka nad osobą z niepełnosprawnością jest bardzo trudna, szczególnie teraz, gdy ona sama jej potrzebuje.
– Najważniejszą sprawą jest dla nas teraz wspólna opieka nad sobą. Jednak nawet ta opieka nie chroni nas przed tą dramatyczną sytuacją, w jakiej teraz jesteśmy, a właściwie ja jestem – mówi pani Izabela. – Dopadają mnie lęki, ale muszę być silna. Grzegorz wiele rozumie i jest świadomy powagi mojej sytuacji. Nie wychodzi teraz z domu, bo ja po prostu mam takie dni, że cierpię z bólu spowodowanego przez nowotwór. Cały czas wierzę, że zdążę mu pomóc we wszystkim, bo przecież muszę. Kiedy mnie wyręcza w pracach w domu, wydaje mi się, że to jest właśnie to światełko, bo mnie wtedy nic nie boli. Nie mogę ocenić tego, co się zdarzy ze mną, z synem, ale wierzę w ludzi i to, że uda się mojemu synowi zapewnić godziwy byt. Wierzę, że Czytelnicy „Kuriera Szczecińskiego” pomogą mojemu synowi, by mógł sam wyjść z domu.
Zbiórka prowadzona jest na portalu zrzutka.pl (https://zrzutka.pl/zr9gsh), pieniądze można też wpłacać na konto nr 35 1750 1312 6880 8685 2125 3944. Liczy się każdy grosz. ©℗
Jarosław BZOWY