Piątek, 27 grudnia 2024 r.  .
REKLAMA

Morze cierpienia, czyli Mika i inni

Data publikacji: 07 marca 2018 r. 16:44
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:05
Morze cierpienia, czyli Mika i inni
Miała liczne stare krwiaki podbrzusza, złamaną miednicę, niedowład kończyn tylnych. To ona - Mika - której podróż za „tęczowy mostek" okazała się jedynym wybawieniem od niewyobrażalnego bólu, jakiego doświadczała od lat... Fot. Schronisko/ZUK  

Miała liczne stare krwiaki podbrzusza, złamaną miednicę, niedowład kończyn tylnych. A jednak czołgała się w stronę bramy schroniska, przed którego biurem porzucił ją - stareńką, trzynastoletnią sunię - pan jej życia i śmierci: właściciel. To wstrząsające zdarzenie z ostatniego weekendu w szczecińskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt, niestety, nie jest odosobnione. Wszystkie je łączy nie tylko okrucieństwo działania sprawców, ale również ich bezkarność.

Piękna sobota - słoneczny dzień. W schronisku pracownicy i wolontariusze zajmowali się rezydentami placówki. Były spacery z psami, zabawy z kotami i rozmowy z tymi, co przyjechali przygarnąć bezdomniaka. Dzień mijał w przyjaznej atmosferze - jak wspominają świadkowie. Aż przyszedł on - nieznany mężczyzna - i porzucił Mikę przed siedzibą schroniskowego biura. „Jedyny ślad po nim to imię, jakie nadał suni 13 lat temu" - komentowała jedna z pracownic biura. Choć to nieprawda.

Pozostawił na Mice „liczne stare krwiaki podbrzusza". Sunia miała też niedowład kończyn, uszkodzoną miednicę. Okazało się, że to wszystko nie na skutek - jak wstępnie podejrzewano - pobicia czy wypadku drogowego. Wyniki badań jednoznacznie wskazały, że to następstwo zaawansowanej i nieleczonej choroby nowotworowej. Mika cierpiała niewyobrażalnie. Nie dzień czy dwa, ale miesiące, a może nawet lata. Szczególne okrucieństwo - w schronisku nie mają co do tego wątpliwości.

- Już nie jadła, nie piła, nawet się nie podnosiła. Koszmarne wyniki krwi. Fatalna anemia. Naprawdę… nie było co zbierać. Dramat - mówią, dlaczego należało ulżyć Miki cierpieniom i uśpić.

Pracownicy schroniska upublicznili ten szczególny przypadek okrucieństwa na jednym ze społecznościowych portali. Wstrząsająca historia Miki poruszyła opinię publiczną. ©℗

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 7 marca 2018 r.

Arleta Nalewajko

Na zdjęciu: Miała liczne stare krwiaki podbrzusza, złamaną miednicę, niedowład kończyn tylnych. To ona - Mika - której podróż za „tęczowy mostek" okazała się jedynym wybawieniem od niewyobrażalnego bólu, jakiego doświadczała od lat... 
Fot. Schronisko/ZUK

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

agata
2018-03-08 11:28:40
Prawo wobec zwierząt w Polsce jest niehumanitarne - traktuje zwierzęta jak śmieci! Tak samo sędziowie traktują zwierzęta - jak śmieci(kary dla zwyrodnialców są śmieszne!)! Rządzący też myślą jedynie o własnym korycie a nie np.o dobrostanie zwierząt! Mentalność większości Polaków też wskazuje na totalny brak szacunku i empatii wobec cierpienia zwierząt! Do czasu kiedy prawo i sędziowie będą "bronili" zwyrodnialców i bestie, dopóty los zwierząt w naszym"burakowie polskim" się nie zmieni!Potrzeba mocnego prawa, które faktycznie będzie sprzyjało zwierzętom a nie ich uśmiercaniu przez "pana i władcę"! Prawa zabraniającego pseudo hodowli i kontrolującego wszelkie hodowle zwierząt w Polsce, gdzie zwierzęta traktowane są "przemysłowo"!
ja
2018-03-08 08:13:50
czytam i normalnie ryczę jak dziecko,mam nadzieję i proszę los aby ten kto to zrobił od tego momentu miał w życiu zawsze pod górę,codziennie będziesz przeklęty!
eutanazja
2018-03-08 07:44:35
I co ? Watykańskie pedałopedofile nie drą mordy, że to eutanazja ? dobry bóg mógłby częściej zsyłać na nich łaskę w postaci raka. Watykańskim pedałopedofilom bardziej grozi AIDS.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA