Na molo zarabiają gastronomicy, a sprząta miasto

 

Molo w Międzyzdrojach cieszy się sporym powodzeniem nawet jesienią i zimą, co widać było szczególnie w ostatnie weekendowe dni, kiedy świeciło słoneczko (z wyjątkiem tego weekendu). Nic dziwnego, że zadowoleni są z tego gastronomicy prowadzący działalność na terenie wejścia na molo, którzy oferują wiele napojów w papierowych kubkach. Tyle tylko, że po ich spożyciu nie znajdziemy w „centrum gastronomicznym” ani jednego kosza na śmieci. Nie ma ich także na samym molo. Co mają zrobić spacerowicze z pustymi kubkami?  Niektórzy zostawiają je na molo upychając pomiędzy złożonymi krzesełkami czy też wrzucając na dach budynków stojących na molo. Bywa też tak, że kubeczki pływają w morzu… Okazuje się, że kubki należy wynieść poza teren mola, gdzie znajdują się gminne kosze na śmieci.

Część gastronomiczna na promenadzie należy do spółki założonej przez gastronomików, a molo jest własnością niemieckiego armatora Adler Schiffe, który kilka lat temu je rozbudował i teraz na samym końcu ma przystań dla swoich stateczków spacerowych. Teren poza molem należy do miasta, które sprząta śmieci nie należące do gminy. Reasumując: gastronomicy zarabiają (nie wszyscy wystawiają paragony, które trzeba niekiedy wymuszać), a miasto sprząta śmieci, które powinna wywozić spółka zarządzająca lokalami gastronomicznymi.

Na molo zaczęła się budowa krytych pawilonów gastronomicznych, które mają potężne rozsuwane drzwi co zapewne pozwoli na przyjmowanie gości przez cały rok.

Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI