Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Nauczycielka bez prokuratorskich zarzutów

Data publikacji: 04 stycznia 2018 r. 09:07
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:59
Nauczycielka bez prokuratorskich zarzutów
 

Nauczycielka, która na wycieczce zapomniała o uczniu – bez prokuratorskich zarzutów. Prokuratura kołobrzeska nie postawiła zarzutów nauczycielce ze Słupska, która pojechała z klasą na wycieczkę do Darłowa i wróciła z niej bez jednego z uczniów.

Sprawa o narażenie chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu została umorzona. Jak uznała prokuratura, okoliczności zdarzenia nie pozwalają stwierdzić, by „dziecko było choć na chwilę bez opieki kogoś dorosłego”.

Do zdarzenia doszło w czerwcu 2017 r. Uczniowie trzeciej klasy słupskiej społecznej szkoły podstawowej byli na wycieczce w parku rozrywki Leonardia pod Darłowem. W drodze powrotnej nauczycielka zorientowała się, że brakuje jej jednego z trzynastu uczniów. Pozostawionego w parku chłopca odebrał ojciec. To rodzice zawiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez nauczycielkę.

Postępowanie w sprawie narażenia małoletniego Miłosza na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu prowadziła Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu. Ta ostatecznie nie postawiła zarzutów nauczycielce i umorzyła śledztwo.

Jak poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, postanowienie nie jest prawomocne i trzeba się liczyć z tym, że rodzice będą je skarżyć. Gąsiorowski powiedział, że okoliczności zdarzenia nie pozwalają stwierdzić, iż „dziecko było choć na chwilę bez opieki kogoś dorosłego”. W efekcie nie można nauczycielce zarzucić popełnienia czynu zabronionego.

Sytuacja z czerwca 2017 r. miała wyglądać tak, że dzieci po skończonej zabawie wyszły z nauczycielką na parking, gdzie czekał na nich autokar. Pedagog policzyła dzieci wchodzące do pojazdu. I wtedy ich liczba się zgadzała. Kobieta nie zauważyła jednak tego, że jeden z uczniów opuścił autokar i pobiegł do toalety.

Nauczycielka przed odjazdem nie przeliczyła raz jeszcze dzieci. Wszyscy odjechali, tylko Miłosz został w parku rozrywki. Na parkingu zorientował się, że autokaru już nie ma. Wrócił do parku i o tym, że jego klasa odjechała, powiedział obsłudze obiektu. Ta o pozostawionym chłopcu poinformowała szkołę i rodziców dziecka. Do czasu przyjazdu ojca Miłosz pozostawał pod opieką pracowników parku.

Po tym incydencie słupska społeczna szkoła rozstała się z nauczycielką.

(pap)

Fot. Robert Wojciechowski (arch.)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

@ Ala
2018-01-04 17:50:46
Nie przesadzaj, siku bardzo chciał. Jak Cię przyprze to też możesz nie zdążyć zapytać, czy możesz zrobić.
empatyk bosy
2018-01-04 13:16:30
Grupa 13-osobowa powinna mieć dwóch opiekunów. Nauczycielka jest standardowo tak głupia, że podejmuje się pracy niewykonalnej (zgodziłaby się skoczyć na spadochronie z księżyca). Bachor oczywiście niezdyscyplinowany, chociaż trzeba przyznać myśli logicznie.
Ala
2018-01-04 12:13:58
Nikt tego dzieciaka nie nauczył zasad zachowania. Brawa dla rodziców, którzy nie wpoili dziecku podstawowych zasad zachowania. Pewnie to jedno z tych dzieci o bezstresowym wychowaniu, czyli dziecko rządzi i robi co chce. Skoro ten dzieciak już wycina takie numery co będzie za parę lat?Zasady za moich czasów były normalne. Nie opuszczam miejsca bez zgody wychowawcy czy opiekuna. A ilu było opiekunów? Tylko jeden na cały autokar? Brawo społeczna szkoło. Najłatwiej zwolnić nauczyciela. Liczy się zysk szkoły społecznej a nie opieka nad dziećmi. Przecież dodatkowy opiekun kosztuje.
SZOK
2018-01-04 10:24:12
SKANDAL! To dla prokuratury nie ma żadnej różnicy, czy dziecko, które pojechało na wycieczkę klasową, jest pod opieką nauczycielki, z która pojechało, czy obcych ludzi (nieznajomych), którzy zauważyli samotne dziecko, pozostawione przez nieodpowiedzialną nauczycielkę? Pozbawić ją prawa wykonywania zawodu i zakaz jakiejkolwiek pracy z dziećmi - choćby miała być kucharką, czy sprzątaczką w szkole. Co musieli czuć rodzice tego dziecka, aż się nie chce wierzyć.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA