Jedna ze szczecińskich szkół jazdy ma swoją siedzibę blisko centrum miasta. Taka lokalizacja ma swoje plusy: na zajęcia zapisuje się tu pewnie więcej kursantów niż do szkół położonych w mniej atrakcyjnych miejscach. Ale są też minusy: samochody ze znakiem „L” nie mają gdzie zaparkować.
Jak sobie więc radzą instruktorzy? Zatrzymują się w miejscach niedozwolonych: na wjazdach w bramy czy w miejscach wyłączonych z ruchu (nie wspominając o parkowaniu na chodniku w taki sposób, że pieszy ma utrudnione przejście). Na zdjęciu oba pojazdy przejechały przez tzw. martwe pole, by się zatrzymać na trotuarze. Jedno auto miało przy tym włączone światła awaryjne (użyto ich więc niezgodnie z przeznaczeniem).
Nasz Czytelnik rozumie kłopoty instruktorów, ale one nie tłumaczą nieprzestrzegania przepisów. Szczególnie kiedy łamią je nauczyciele lub uczniowie będący pod ich okiem. I ma rację. Jeśli po takiej lekcji parkowania kursant otrzyma prawko, będzie później (tłumacząc się brakiem wolnych miejsc) zatrzymywał się jak go nauczono w szkole, czyli byle gdzie.
(lw)
Fot. Czytelnik