Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Nie chcą płacić za niesmaczne obiady

Data publikacji: 15 października 2015 r. 07:48
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2021 r. 15:30
Nie chcą płacić za niesmaczne obiady
Nie ustają kontrowersje wokół ministerialnego rozporządzenia dotyczącego żywienia na szkolnych i przedszkolnych stołówkach oraz asortymentu sklepików szkolnych. Fot. R.PAKIESER  

Do Kuratorium Oświaty w Szczecinie wpłynęło ponad 300 opinii, od dyrektorów placówek oświatowych z naszego województwa, dotyczących nowych przepisów regulujących to, co może się znaleźć w sklepikach szkolnych oraz z jakich składników oraz jak kucharki powinny gotować obiady. Wynika z nich, że wiele szkół będzie musiała, albo już to zrobiła, podwyższyć ceny za obiady. A także, że zdarza się, iż rodzice odmawiają zapłacenia za posiłki, których ich pociechy nie zjadły, bo uznały za niesmaczne, np. niedosolone.

Przypomnijmy, że od 1 września tego roku w szkołach nie mogą być sprzedawane kanapki z „białych" kajzerek, kompotu nie wolno dosładzać, z kolei dania obiadowe mogą być minimalnie posolone albo wyłącznie solą o obniżonej zawartości sodu. Poza tym, ze sklepików musiały zniknąć słodkie napoje, czipsy, słone paluszki, słodkie serki, żelki i inne słodycze. Z racji na kontrowersje wokół rozporządzenia, kuratoria w całej Polsce zbierały opinie od dyrektorów placówek oświatowych, by potem przekazać je do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Do Kuratorium Oświaty w Szczecinie wpłynęło ponad 300 informacji na temat barier i trudności w stosowaniu przepisów rozporządzenia resortu zdrowia:

- Najwięcej  dyrektorów jako główna barierę wskazywało konieczność podwyższenia stawki żywieniowej (obiadowej) ze względu na wprowadzone rozporządzeniem zmiany - opowiada Małgorzata Moraczewska, rzeczniczka szczecińskiego kuratorium. - Co z kolei miało wpływ na rezygnację z obiadów niektórych rodziców i ograniczenie ilości wydawanych posiłków oraz wystąpienie problemu z wyegzekwowaniem odpłatności za te posiłki, które nie smakują dzieciom. - Jeśli chodzi o sklepiki szkolne, najwięcej dyrektorów jako problem uznało fakt, że sklepik szkolny przestał funkcjonować, albo nastąpi rozwiązanie umowy z ajentem w najbliższym czasie.

Monika Gapińska

Fot. Robert Stachnik

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

pimpek11
2015-10-16 14:50:59
za co sie wezmie PO zawsze jest do poprawki-bubel prawny lub dzialanie pod pewna grupe interesow a potem krzyk na PIS-ze nie pomagaja tylko krytykuja!! Nauczcie si samo krytyki i nie trzeba straszyc KACZOREM!
@dm
2015-10-15 21:26:14
No, masz rację. To będzie taka sama katastrofa jak z wyborem Dudy na prezydenta, zamiast Komorowskiego. No po prostu ka-ta-stro-fa! :))
dm
2015-10-15 12:31:54
Niestety, tych ćwierćinteligentów z Wiejskiej,to my wybieramy.A teraz to się szykuje taki skład,że na długo popamiętamy.
J.
2015-10-15 10:14:02
Co się dziwić, że nie chcą jeść takich apetycznych posiłków. Smaki i nawyki żywieniowe " wynosi " się z domu. Jeżeli dziecko nie potrafi nazwać warzyw czy owoców, to żadna ustawa nie zmieni nic. Znam dzieci, które nie wiedzą, że czegoś nie lubią, wiedzą, że wszystkiego trzeba spróbować by wiedzieć, czego się nie lubi. Znam też dzieci, które na widok warzyw dostają spazmów, bo to nie hamburger, nie potrafią wypluć pestki z owoców, nie gryzą, nie żują-bo dostają papkę do jedzenia. Wody nie ruszą kijem, ale napoje gazowane- w każdej ilości. To nie dwu-trzylatki, tylko dziesięciolatki i starsze. Druga sprawa, że taka ustawa czy co tam wymodzili nasi posłowie, to wylanie dzieci z kąpielą. Zakaz używania soli, cukru, przypraw, to paranoja. Ze sklepików, oprócz czipsów i innego badziewnego jedzenia zniknęły soki jednodniowe, kanapki( robione na miejscu, przez panią prowadzącą sklepik), sklepiki się zwijają, dzieciarnia na przerwie leci do sklepu po drugiej stronie ulicy.
@
2015-10-15 08:12:43
"urzędnicy zaczną słuchać co się do nich mówi?." Że co ??? Jakim cudem ??? Urzędnik uzbrojony w telefonem komórkowym to inaczej BETON KOMÓRKOWY. On słucha jedynie informacji i dyrektyw z telefonu i raczej trudno przebić się przez tak uzbrojony beton. I do tego "na Wiejskiej". Czego tu oczekiwać ?... rozumu ? ...rozwagi?... jakim cudem ? A gdy by tak ograniczyć , a wręcz wycofać "szkodliwe" produkty z bufetów i stołówek w gmachu sejmu ? nie jednemu posłowi brzuszek i obrzęk na buzi by się zmniejszył, a aktywny ruch w postaci biegania do restauracji " Sowa i Przyjaciele" miał by zbawienny wpływ na kondycję fizyczną i zapewne umysłową omawianych urzędników.
Mam ich dość!
2015-10-15 07:56:12
Zna ktoś choć jedną reformę PO/PSL, która nie skończyła się wielkim buuum!?
Kuchnia
2015-10-15 07:52:16
Dzieci, od małego spożywające konkretne składniki, mają wpojone konkretne nawyki żywieniowe, które ciężko zmienić. To tak, jakby z dnia na dzień przestać słodzić herbatę. Dorosły się przyzwyczai, ale dziecko niekoniecznie.
Nihil novi
2015-10-15 07:23:59
przerabialiśmy podobny bubel za kadencji p.Gietrycha tyle że z mundurkami .Wtedy rodzice musieli ponieść koszty tego "genialnego pomysłu" , teraz bufety padają a sanepid w Szczecinie kontroluje sklepiki już od 03.09.i nakłada mandaty! Tu nie było opieszałości.A dzieciaki zamiast kupić drożdżówkę w bufecie muszą biegać do Żabek i Biedronek .Genialne.
kazik
2015-10-15 07:18:27
Może rząd zająłby się delegalizacją alkoholu, w ramach walki z alkoholizmem, lub delegalizacją tytoniu, który jest główną przyczyną zgonów chorób układu oddechowego. Można też pójść dalej, skoro na drogach ginie kilkanaście osób w tygodniu, to może zakaz jazdy samochodem. Zamiast edukować, zwiększać nakłady na ćwiczenia ogólnorozwojowe, to prostym sposobem chce się wyleczyć dzieciaki z nadwagi. W sumie, czego spodziewać się po ćwierćinteligentach z Wiejskiej.
leon 69
2015-10-15 06:00:09
Wcale mnie to nie dziwi dzieci w tym wieku mają już wyrobiony "gust smakowy" brak soli i przypraw sprawia ze jedzenie przypomina papkę szpitalną z dodatkiem gipsu niż żywność. Jak zwykle w naszym państwie zataczamy się od ściany do ściany. Czy tak trudno znaleźć "złoty środek" ? Czy dopiero jak zrobi się awantura rodzice się wkurzą sklepikarze zbankrutują to urzędnicy zaczną słuchać co się do nich mówi?.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA