Byli najemcy pawilonu nad Odrą mają żal do jego właściciela - miejskiej spółki Żegluga Szczecińska. Mówią, że ich nie rozumiano i bezprawnie wypowiedziano umowy najmu. Spółka twierdzi, że szła najemcom na rękę, ale ci działali niezgodnie z umową i byli uciążliwi.
Chodzi o pawilon w pobliżu dawnego Dworca Morskiego w Szczecinie. Część obiektu Żegluga Szczecińska wynajęła firmie, która miała prowadzić działalność handlową i kulturalną oraz promować miasto. W maju ubiegłego roku otworzyła tu sklep grupa designerów (projektantów wzorów dla różnych wyrobów) działająca pod nazwą OK Super. To szersza inicjatywa, skupiająca i promująca twórców. Zgodnie z umową, w wynajętym pawilonie miały być organizowane imprezy kulturalne. I - jak twierdzą twórcy - były. Żegluga Szczecińska spodziewała się jednak większej aktywności. Ale nie to było głównym powodem wypowiedzenia najmu.
Były skargi
- Gdy pod koniec lipca wróciłem z urlopu, znalazłem skargi złożone m.in. przez mieszkańców pobliskich budynków na zbyt głośne imprezy - mówi Dariusz Słaboszewski, prezes Żeglugi Szczecińskiej. - Zarząd spółki postanowił z końcem lipca rozwiązać umowę z OK Super, bo nie na tym miała polegać promocja miasta.
Najemcom pozwolono do końca października pozostać w pawilonie bezumownie. We wrześniu Żegluga Szczecińska otrzymała pismo radcy prawnego Tomasza Gąciarza, który w imieniu mieszkańców ul. Jana z Kolna 21 i Kapitańskiej 9 wzywał spółkę OK Super do zaniechania organizowania głośnych przyjęć, zakłócających spokój. Radca zaznaczył, że 12 lipca do pawilonu dwukrotnie wzywano policję, a osoby uczestniczące w zabawie były pod wpływem alkoholu, choć najemcy nie mieli zgody na jego sprzedaż. Obserwowali to ze zdziwieniem niemieccy turyści, którzy zacumowali swoje jachty w pobliżu. Nie mogąc się doprosić ściszenia muzyki, odpłynęli.
To nie wszystkie zarzuty
- Chodzi m.in. o nielegalne podłączenie do prądu - wymienia D. Słaboszewski. - Ukryty w rynnie kabel przyłączono do naszej skrzynki, przy okazji rozłączając system przepompowni, bo są tam też załączniki do pomp.
Ponadto, według ŻS, najemcy nie zawarli dodatkowych umów na pobór prądu i wody, swoje śmieci podrzucali innym pawilonom, nie było ubezpieczenia na spółkę OK Super, prowadziła ona działalność niezgodnie z ofertą oraz napływały na nią coraz liczniejsze skargi.
OK Super: Czujemy się pokrzywdzeni
Przedstawiciele OK Super nie zgadzają się z tymi zarzutami. Przyznają się jedynie do podłączenia kabla do skrzynki.
- Ale to było tylko chwilowe i za wszystko przeprosiliśmy - tłumaczy Patryk Paluszek z OK Super. - Nasz prawnik uważa, że umowę zerwano bezprawnie i należało się nam półroczne wypowiedzenie. Mieliśmy ubezpieczenie. Nie podpisaliśmy umowy na pobór prądu, ale opłaty były zawarte w czynszu. Czujemy się pokrzywdzeni. Mamy wrażenie, że Żegluga Szczecińska nie akceptowała wydarzeń przez nas organizowanych, bo ich chyba nie rozumiała. Było nam źle z tą sytuacją, więc w końcu zrezygnowaliśmy.
Mimo sporu, miejska spółka pozwoliła OK Super na pozostanie w pawilonie do 22 grudnia.
Zaległości finansowe?
- Była to tylko nasza dobra wola - zaznacza D. Słaboszewski. - Ostatecznie najemcy opuścili obiekt 10 stycznia. Niestety, nie uiścili wszystkich opłat. Zaległości finansowe sięgają września.
Patryk Paluszek zaprzecza.
- Mamy przelewy, ale Żegluga Szczecińska zmieniła numer konta - tłumaczy. - Poza tym na początku wpłaciliśmy 3 tys. zł wadium i z tego poszły pieniądze na poczet czynszu. Jedyna niezapłacona faktura dotyczy grudnia. Ale tak naprawdę to mamy 700 zł nadpłaty, bo niesłusznie podniesiono stawkę czynszu.
Na razie nie wiadomo, kto zajmie opuszczony pawilon. ŻS chce znów postawić na promocję miasta i budowę jego wizerunku, również sprzedaż pamiątek. ©℗
(ek)
Fot. Robert Stachnik