Jeszcze kilka miesięcy temu na ul. Wilczej w Szczecinie (jadąc od strony ul. Obotryckiej w kierunku wiaduktu nad ul. Emilii Sczanieckiej), kierowców obowiązywało ograniczenie prędkości do 40 km/h - jazdę z taką prędkością wymuszał znak drogowy ustawiony tuż przed podwójnym zakrętem. Dziś znaku nie ma. Zdaniem naszych Czytelników, może tu przez to dojść nawet do zderzenia czołowego.
W Szczecinie niestety jest regułą, że właściciele aut przy ograniczeniu prędkości np. do 30 km/h dają sobie margines tolerancji i jadą „czterdziestką" (choć oczywiście zdarzają się i tacy, którzy w ogóle nie respektują przepisów drogowych). Tak jest również i w tym przypadku. Niewielu kierowców ogranicza się do „pięćdziesiątki". Jeżdżący tą drogą przyznają: kiedy obowiązywało tu ograniczenie było bezpieczniej.
- Po niedawnych robotach na ul. Wilczej zdemontowano znak i teraz można tu jeździć szybciej - mówi pan Tadeusz. - A że większość zawsze rozpędza się ponad miarę, tuż przed wiaduktem bardzo często robi się gorąco.
Dlaczego? Od skrzyżowania z ul. Przyjaciół Żołnierza do krzyżówki z ul. Kułakowskiego jest długi prosty odcinek drogi, na którym kierowcy znacznie przyspieszają. Potem wpadają w podwójny zakręt, który na dodatek usytuowany jest na dość sporej stromiźnie.©℗
Leszek Wójcik
Więcej we wtorkowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu
Fot. Ryszard Pakieser
Rozpędzone auta często przejeżdżają przez wysepkę i wpadają na przeciwległy pas ruchu.