Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Nie planowali zabójstwa

Data publikacji: 25 stycznia 2019 r. 09:37
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:31
Nie planowali zabójstwa
 

Choć oskarżonych w sumie było dziesięciu, to tak naprawdę ważni byli tylko czterej – ci którzy brali udział w bójce, a później w morderstwie. Zabójca został w czwartek (24 stycznia) skazany na 12 lat więzienia. Towarzyszący mu kolega spędzi w więzieniu najbliższe sześć lat.

W Sądzie Okręgowym w Szczecinie zakończył się proces mężczyzn oskarżonych o zamordowanie Krzysztofa S. lub pomoc w ukrywaniu sprawców, ewentualnie zacieranie śladów przestępstwa. Michał W., który zadał zmarłemu śmiertelny cios, został skazany na 12 lat odsiadki. Jego towarzysz Tomasz K. na 6 lat, a Paweł K. na jedenaście miesięcy. Ostatni z tej czwórki został uniewinniony. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie są to surowe wyroki. Mimo to obrońcy i tak złożą od nich apelację.

Nie utrzymał się bowiem podstawowy zarzut: udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Zdaniem sędziego, nie ma też dowodów na to, że bójka, a potem zabójstwo, były wcześniej zaplanowane. A to oznacza, że Michał W. zadał cios maczetą w głowę, bo „sytuacja wymknęła się spod kontroli” – choć uderzając tak niebezpiecznym narzędziem mężczyzna musiał przewidywać, jakie to może przynieść konsekwencje.

Z zebranych dowodów wynika wręcz, że W. raczej uspokajał swoich kolegów i próbował łagodzić nastroje. Na dodatek to on został jako pierwszy zaatakowany – został dźgnięty nożem w brzuch. Nie ulega jednak wątpliwości, że uderzył Krzysztofa S. maczetą w głowę. A to była bezpośrednia przyczyna śmierci tego ostatniego.

– Nie ma też dowodów na to, że Tomasz K. planował zabójstwo S. – podkreślił sędzia prowadzący sprawę. – Wbrew sugestiom prokuratora, dokładna analiza nagrań rozmów telefonicznych nie potwierdza chęci dokonania tego przestępstwa.

Brał jednak udział w bójce i wspólnie z Michałem W. gonił Krzysztofa S. Dlatego został uznany za winnego. Przestępstwo popełnił również jego kuzyn Paweł K. Ten jednak od samego początku współpracował z organami ścigania i (przy okazji) ujawnił inne przestępstwa. Zasłużył więc na nadzwyczajne złagodzenie kary.

A Norbert N.? Został uniewinniony. Nie brał udziału w przestępstwie, bo został znokautowany przez Krzysztofa S. Przewrócił się i nie miał pojęcia o rozgrywającym się dramacie.

Przypomnijmy jeszcze jego przebieg. W lutym 2016 r. w lokalu przy ul. Goleniowskiej w Szczecinie zostało zorganizowane spotkanie pomiędzy braćmi S. a czterema oskarżonymi. Mieli ustalić między sobą sposoby rozliczeń finansowych dotyczących wpływów z hazardu i ochrony lokali.

Nie doszło jednak do rozmów. Norbert N. zaraz po wejściu do lokalu otrzymał od Krzysztofa S. cios w głowę. Widzieli to czekający na zewnątrz trzej koledzy Norberta. Wbiegli więc do środka. Po krótkiej szamotaninie Krzysztof S. wybiegł z lokalu. Za nim pobiegli Michał W. i Tomasz K. Dogonili go na pobliskim skwerze.

Mężczyzna nie umarł od razu. Dotarł do komisariatu. Policjanci wezwali karetkę pogotowia. Ranny zmarł chwilę po przywiezieniu do szpitala.

Oskarżeni dłuższy czas się ukrywali. Pozostali oskarżeni zostali skazani za udzielenie im pomocy – wysokość kar mieści się w przedziale między jednym rokiem i dwoma miesiącami a dwoma latami więzienia.

Ogłoszone w czwartek wyroki są nieprawomocne. Jak się dowiedzieliśmy, większość obrońców (i prokurator) się od niego odwoła. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do popełnienia przestępstwa. Tomasz K. zapytany o zdanie na temat jego tymczasowego aresztowania zdążył jeszcze raz zapewnić, że jest niewinny. ©℗

Leszek Wójcik

Fot. Robert Stachnik (arch.)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Brawo
2019-01-25 11:28:22
To jest rzetelny artykuł dziennikarski. Niech się inni od Pana uczą. Brawo
hiwd
2019-01-25 10:29:56
Wszyscy powinni trafić do kamieniołomów. Albo do rowu melioracyjnego.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA