Bartłomiej Kubkowski – śmiałek, który w poniedziałek (8 sierpnia) tuż po godzinie 8 wystartował z kołobrzeskiej plaży, aby dotrzeć wpław do Szwecji – zmuszony został do przerwania swojej próby. Pływak w ciągu 32 godzin i 30 minut pokonał ponad 100 km.
Niestety, z powodu pogorszenia warunków pogodowych przez ostatnie 4 godziny nie przepłynął ani kilometra ze 170-kilometrowej trasy. W tej sytuacji po konsultacji z załogą asekurującej go łodzi postanowił wejść na jej pokład. Tym samym próba pokonania po raz pierwszy w historii wpław Bałtyku nie powiodła się. Nie oznacza to jednak, że Bartłomiej Kubkowski wyszedł z wody jako przegrany. Mężczyzna znalazł wielkie uznanie wśród obserwujących jego zmagania osób.
- Niestety, ze względu na mocne prądy i pogarszającą się pogodę ostatnie 50 km pokonywałbym od 25 do nawet 60 godzin – pisze w mediach społecznościowych śmiałek. - Za namową kapitana i po konsultacji z moim zespołem podjąłem decyzję o wycofaniu się. Po 32 godzinach i 30 minutach – przyznaje B. Kubkowski.
Próba pobicia rekordu poza aspektem sportowym miała jeszcze jeden cel. Chodziło o zbiórkę
pieniędzy prowadzoną przez fundację Cancer Fighters na leczenie chorych na nowotwory dzieci. I to
się udało! Dzięki akcji zebrano ponad 40 tys. zł!!!
(pw) ©℗