Przed wyborami samorządowymi partia Nowoczesna wraca do praktyk sprzed tych parlamentarnych w 2015 roku - do opłat za „miejscówki" dla kandydatów. Stawki są co prawda o wiele niższe, ponieważ wtedy za miejsce do Sejmu trzeba było zapłacić 30 tysięcy złotych.
Nowoczesna cierpi na kłopoty finansowe od czasu wyborów parlamentarnych. W związku z nieprawidłowościami i zakwestionowaniem przez komisję wyborczą sprawozdania finansowego partii nie otrzymuje ona subwencji z budżetu państwa.
Zarząd Nowoczesnej podjął decyzję o obciążeniu kandydatów wystawionych przez partię na listach wyborczych dodatkową opłatą. Wysokość składki waha się od 100 zł do nawet 3 000 zł i jest zależna między innymi od mandatu, o który ubiega się kandydat oraz miejsca na liście.
O komentarz poprosiliśmy szczecińskiego posła Nowoczesnej Piotra Misiłę.
- W świecie polityki jest to zupełnie normalna procedura, ponieważ te środki idą na działania kampanijne całej partii. Niemożliwe jest uprawianie polityki bez pieniędzy, tak jak niemożliwe jest prowadzenie kampanii marketingowych produktów, firm, filmów etc. W przywłaszczaniu środków z budżetu państwa PiS nie ma sobie równych a część z nich wydaje na promocyjne wywiady polityków partii rządzącej. My w Nowoczesnej wydajemy własne pieniądze, choć wynika to też z konieczności związanej z błędnym rozliczeniem dotacji - powiedział poseł Misiło.
Kandydatów o decyzji władz partii poinformował w specjalnym liście Adam Szłapka, który jest sekretarzem generalnym Nowoczesnej. Składki dla osób startujących do sejmiku wynoszą odpowiednio 3000 zł za "jedynkę" na liście, 1000 zł za "dwójkę", oraz 200 zł za trzecie lub ostatnie miejsce. W takim ośrodku jak Szczecin kandydat do rady miasta musi liczyć się z kosztami wynoszącymi 1500 zł, 500 zł i 100 zł za trzy pierwsze miejsca oraz 200 zł za miejsce ostatnie.©℗
Adrian Kaleta
Fot. Ryszard Pakieser (arch.)