Dławiące się dzieci, nieprzytomni seniorzy, wypadki samochodowe - to najtrudniejsze sytuacje, z którymi mierzą się operatorzy numeru 112. W związku z Europejskim Dniem Numeru Alarmowego, który przypada 11 lutego, wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski zorganizował w swojej siedzibie specjalny briefing.
- Najtrudniejsze interwencje są związane z ratowaniem życia dzieci, zatrzymaniem krążenia u osób starszych, zadławieniami. Wszystkie kwestie medyczne. Jesteśmy na pierwszej linii frontu. Do tego pożary, wypadki samochodowe. Tam sytuacja dzieje się ekstremalnie szybko - opowiadała starsza operator Marta Rajewicz. - Najczęściej wysyłamy zgłoszenia do policji. Podobnie dużo do ratownictwa medycznego. Najmniej do straży pożarnej.
W Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Szczecinie pracuje 66 osób. Wojewoda poinformował, że w zeszłym roku w Centrum odnotowano ponad milion dwieście połączeń, każdy z operatorów podczas zmiany odebrał średnio ponad 150 rozmów. Codziennie na zmianie w CPR pracuje 10-12 osób. Dzwonią dzieci, dorośli, cudzoziemcy.
- Spędzamy w tej pracy bardzo dużo czasu w dużym stresie, w napięciu, ale czujemy też misję, to pewnego rodzaju służba. Nie zamieniłabym tej pracy na żadną inną - stwierdziła Marta Rajewicz.
Niestety, tylko co trzecie zgłoszenie jest zasadne. Jedna trzecia to zgłoszenia głuche - ludzie dzwonią pod 112 i nie odzywają się. Są też dzwoniący, którzy blokują linię alarmową, zgłaszając sprawy błahe - pytają o przyjazd piaskarki, korki czy dziury w drogach. Dlatego operatorzy apelują, aby pod numer 112 dzwonić tylko w sprawach zagrożenia życia, zdrowia, mienia, środowiska.
Poza tym z okazji Europejskiego Dnia Numeru Alarmowego w siedzibie wojewody uczniowie 7 Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie uczyli się od ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, jak udzielać pierwszej pomocy. ©℗
(as)