Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Obrońcy organizatora escape roomu skarżą przedłużenie aresztu

Data publikacji: 09 lipca 2019 r. 22:03
Ostatnia aktualizacja: 10 lipca 2019 r. 18:47
Obrońcy organizatora escape roomu skarżą przedłużenie aresztu
 

Obrońcy 28-letniego Miłosza S., organizatora escape roomu, w którym zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, skarżą postanowienie sądu przedłużające ich klientowi o kolejne trzy miesiące tymczasowy areszt stosowany wobec niego już od pół roku. Stosowne zażalenie złożyli do sądu we wtorek.

Mec. Wiesław Breliński, jeden z obrońców Miłosza S., poinformował PAP, że we wtorek drugi z pełnomocników Wojciech Janus złożył do Sądu Apelacyjnego w Szczecinie za pośrednictwem Sądu Okręgowego w Koszalinie zażalenie na postanowienie przedłużające stosowanie wobec ich klienta aresztu tymczasowego przez kolejne trzy miesiące. Dodał, że zażalenie liczy 15 stron.

- Nie podzielamy stanowiska sądu okręgowego, uznającego że istnieją przesłanki do dalszego stosowania najsurowszego ze środków zapobiegawczych. Uważamy, że postępowanie jest prowadzone przewlekle, że (…) idzie w kierunku, który nie dotyczy losów samego podejrzanego tylko innych kwestii, które są kwestiami obocznymi – powiedział Breliński.

W ocenie obrony "prokurator nie prowadzi postępowania we właściwym kierunku" i "pogarsza sytuację podejrzanego", nie prowadząc z nim żadnych czynności. Breliński podkreślił, że podejrzany chciałby, aby prokuratura je z nim prowadziła. Po zatrzymaniu w styczniu Miłosz S. odmówił składania wyjaśnień. Wówczas Breliński mówił, że klient nie zrobił tego "z uwagi na to, że nie jest w stanie psychicznie znieść tego ciężaru, który na niego spadł".

Mecenas dodał we wtorek, że w jego ocenie, "ze względu na zaawansowanie sprawy nie istnieje obawa matactwa procesowego".

Sąd Apelacyjny w Szczecinie na rozpatrzenie zażalenia ma 14 dni.

28-letni Miłosz S. jest podejrzany o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-letnich dziewcząt, które 4 stycznia 2019 r. zginęły w pożarze. Czyn ten jest zagrożony karą do 8 lat pozbawienia wolności. Miłosz S. zarzuty usłyszał 6 stycznia, następnego dnia decyzją Sądu Rejonowego w Koszalinie został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Areszt wobec Miłosza S. decyzją sądu przedłużono.

2 lipca Sąd Okręgowy w Koszalinie zdecydował o przedłużeniu aresztu na kolejne trzy miesiące aresztu wobec Miłosza S.

Obrona wcześniej nie skarżyła postanowień sądu. Po wydaniu pierwszego Breliński mówił, że obrona chce, by postępowanie toczyło się "w sposób wartki", by kwestię dotyczącą postępowania dowodowego zamknąć "w możliwie jak najszybszym terminie". Na drugie postanowienie obrońcy nie złożyli zażalenia "na wyraźne polecenie klienta".

Według ustaleń prokuratury to 28-letni Miłosz S., mieszkaniec Poznania, faktycznie organizował i prowadził escape room w Koszalinie, choć działalność gospodarcza zarejestrowana była na jego babcię. Zajmował się zawodowo obsługą tego typu pokoi zagadek.

25-letni Radosław D., pracownik escape roomu, który został poparzony w pożarze, przesłuchany w charakterze świadka podczas pobytu w szpitalu w Gryficach 6 stycznia, zeznał, że to Miłosz S. go zatrudnił, powiedział, co będzie należało do jego obowiązków i jakiego rodzaju pokoje zagadek są w obiekcie. W grudniu 2018 r. zaczął pracę.

Do tragicznego pożaru w escape roomie "To Nie Pokój" w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego 88 doszło 4 stycznia po godz. 17. Zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic jednej klasy, trzeciej "d" Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Według wstępnych ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się gaz z butli gazowej (butle zasilały w paliwo piecyki w budynku). Ogień miał uniemożliwić 25-letniemu pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna został poparzony, nie otworzył dziewczętom drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla. Pogrzeb ofiar pożaru odbył się 10 stycznia. Dziewczęta spoczęły obok siebie na koszalińskim cmentarzu komunalnym.

(pap)

Fot. Ryszard Pakieser (arch.)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

dab
2019-07-10 18:39:22
Myślę, że obrońcy mają rację. Sprawa mimo, że bardzo tragiczna, to jednak prosta jak drut, a jej prowadzenie przez tyle miesięcy to zwykła nieudolność.
prawo równe dla wszystkich ?
2019-07-10 08:41:47
Gdyby się zagapił i zabił 6 osób na autostradzie to już by dawno temu wyszedł ?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA