Inwestycja u podnóża Góry Chełmskiej traktowana bywa jako pomnik urzędującej władzy. Batalia o urzeczywistnienie idei parku wodnego w Koszalinie trwała ponad 10 lat. Długo była pasmem nieustających przeciwności, a gdy kompleks basenów ruszył w końcu lipca br., to rychło okazało się, że może być tylko wakacyjnym interesem.
Obiekt u podnóża Góry Chełmskiej na swym otwarciu, który zaszczyciła Otylia Jędrzejczak, mistrzyni olimpijska, świata i Europy w pływaniu, robił wrażenie. Poza mało oryginalną nazwą, choć wybraną w konkursie, Park Wodny Koszalin. Aquapark mieści się na powierzchni ponad 18 tys. mkw. Liczy 4 kondygnacje naziemne. Powierzchnia lustra wody basenów stanowi powyżej 1,4 tys,. mkw., a objętość kąpielisk – ponad 1,8 tys. m sześc. Inwestycja kosztowała 88 mln zł. Budowę na zlecenie Zarządu Obiektów Sportowych zrealizowała stołeczna firma Warbud.
Partner za partnerem
Historia obiektu to nieustanna zmiana partnerów miasta. Zaczęło się w 2002 roku, gdy rządziła samodzielnie SLD pod wodzą nieżyjącego już Henryka Sobolewskiego w roli prezydenta Koszalina. Podpisana została umowa z Centrum Sportu i Rekreacji w Bydgoszczy na budowę aquaparku. Urzędnicy mieli oczy tak przysłonięte wizją obiektu, że zapomnieli sprawdzić, że wybrana firma miała jedynie 4 tys. zł kapitału. Wykonawca nie zrobił nic.
Tekst i fot. (m)
Więcej we wtorkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z dnia 22 grudnia 2015 r.