Gdy najbardziej potrzebował pomocy, stracił dach nad głową. W listopadowy chłodny dzień dotychczasowy pan jego życia i śmierci wyrzucił Parysa na ulicę. Ktoś zlitował się nad biedakiem błąkającym się rogatkami Dąbia. Nad zwierzakiem cierpiącym, w chorobie, z wielką nowotworową zmianą na grzbiecie.
Trafił do schroniska w fatalnym stanie: w bólu, wyniszczony głodem i chorobą. Przeszedł niejeden zabieg, długi czas leczenia i rekonwalescencję. Teraz, choć z numerem na szyi (1148/15), to już nie tak smutny psiak, co wtedy.
- Z natury pogodny, lgnący do ludzi. Lubi głaski, a do smakołyków ma ogromną słabość. Uwielbia spacery i zabawę. Jak na swój wiek, a ma już 11 wiosen, to wulkan pozytywnej energii, skory do biegania za piłką - mówi Ewa Bryd, pracownica schroniska. - Bardzo nam zależy, żeby trafił do dobrych ludzi. Najlepiej do domu z ogrodem. Ale uwaga: Parys nie przepada za kotami.
Ma też nawracające zapalenie ucha. Ale poza tym jest w świetnej kondycji, wykastrowany. Cóż, że jego włos pokrywa siwizna, że duży i stary? Jak każdy, także senior, ma prawo do szczęścia, do lepszego losu.
Kto chciałby Parysa przyjąć do rodziny, jest proszony o kontakt ze szczecińskim Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt: tel. +48 91-487-02-81.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)
Film i fot.: Mirosław WINCONEK