Gdyby nie interwencja mieszkańców Świnoujścia na ekspresowej S3 mogło dojść do tragedii. Kompletnie pijany kierowca zjeżdżał swoim autem raz na lewą, raz na prawą stronę drogi. Świnoujścianie powiadomili policję, a na jednym z parkingów zabrali mężczyźnie kluczyki.
Dariusz Krzywda to pracownik świnoujskiego Muzeum Obrony Wybrzeża. Wraz z trójką innych pasjonatów historii wracał do Świnoujścia ze Srebrnej Góry, gdzie odbywa się remont tamtejszego fortu Ostróg. W pewnym momencie młodzi ludzie dostrzegli auto, które jechało z prędkością około 70 km/h i które „ściągało” na prawą stronę.
– Wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Wyprzedziliśmy go i po jakimś czasie zjechaliśmy na pobocze. Włączyliśmy awaryjne światła i czekaliśmy, aż auto nas minie. Kierowca wyprzedził nas i znowu go rzucało raz na prawą, raz na lewą stronę. Jechał niemal od krawędzi do krawędzi, niemal ocierając się o barierki. Zadzwoniłem na numer 112 – opowiada D. Krzywda.
Pijany kierowca zjechał na parking Miejsca Obsługi Podróżnych w Popowie (woj. lubuskie). Tam nasz rozmówca wyciągnął mu kluczyki ze stacyjki.
– W środku był mały pies, który na mnie warczał. Mężczyzna twierdził, że jest bardzo zmęczony. Ale był tak napity, że nawet nie zorientował się, co się dzieje z jego kluczykami od samochodu – relacjonuje D. Krzywda. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 28 listopada 2018 r.
BaT
Fot. Dariusz Krzywda