Ponad 600 listów do św. Mikołaja trafiło w ub. roku przed świętami do małej skrzynki ustawionej przy jednym z bloków na szczecińskim Pogodnie. Nadszedł grudzień i od kilku dni skrzynka znów stoi przy ul. Jana Styki 33, tym razem w towarzystwie bajkowych dekoracji. Można listy pisać, wysyłać i mieć pewność, że przyjdzie odpowiedź!
Na ten pomysł wpadła rok temu szczecinianka Anita Matczuk. Zainspirował ją świąteczny film. Postanowiła sprawić trochę radości innym, głównie dzieciom (sama jest mamą trojga), więc ustawiła przed blokiem w niewielkiej uliczce na Pogodnie czerwoną skrzynkę z napisem „Listy do św. Mikołaja”. Informację o tym zamieściła w internecie. Spodziewała się, że odbierze nie więcej niż 20 listów. Tymczasem skrzynka zaczęła pękać w szwach! Co najważniejsze - jeśli tylko w listach do Mikołaja był adres zwrotny, doczekały się odpowiedzi!
- Wraz z pomocnikami odpisałam na 573 listy - mówi pani Anita. - Ostatnie wysłałam przed Wielkanocą. Około 80 wrzucono do skrzynki Mikołaja bez adresów zwrotnych lub z adresem nieczytelnym.
Od piątku 1 grudnia pani Mikołajkowa znów odbiera świąteczną korespondencję. Obok skrzynki (będzie dostępna do 2 stycznia 2024) stanął domek Mikołaja - pełni nie tylko funkcję dekoracyjną, dzieci mogą do niego wejść, zrobić sobie zdjęcie na pamiątkę, poczęstować się pierniczkiem. Będzie czynny codziennie od godz. 7 do 20. Natomiast skrzynka jest dostępna non stop. Już pierwszego dnia włożono do niej prawie 40 listów.
- W tym roku nie będziemy odpowiadać na listy odręcznie, będziemy je drukować - zapowiada pani Mikołajkowa. - Jednak wszystkie będą miały osobistą formułę i podziękowania za to, co w nich się znajduje - czasem są to rysunki, czasem słodkości. Tak, by dziecko miało pewność, że to odpowiedź, która dotyczy właśnie jego listu.
O co dzieci proszą Mikołaja? O tych listach można by napisać książkę! - mówi pani Anita.
- W ubiegłym roku może dziesięć z nich zawierało takie prośby jak telefon, laptop czy komputer - opowiada. - Częściej są to prośby o lalki, misie, klocki lego. Pamiętam, że jedno z dzieci napisało, że urodziła się siostrzyczka i nie są mu potrzebne prezenty, bo ten jest najpiękniejszy. W tym roku wzruszył mnie już pierwszy list, który otworzyłam, bo była w nim prośba o mleczną czekoladę.©℗
Anna Gniazdowska