Było groźnie. Ponad 4 hektary ściółki leśnej spaliły się podczas sobotniego (8 bm.) pożaru na Górze Warblewskiej koło Polanowa. Przez wiele godzin ogień gasiło 10 zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej oraz leśnicy.
W akcji użyte zostały samoloty gaśnicze z Nadleśnictwa Polanów. Dzięki nim pożar nie objął drzewostanu. Dojazd samochodów ratowniczo-gaśniczych na wzgórze był znacznie utrudniony, bo wiódł przez zbocza i skarpy oraz gęste drzewa. Górę Warblewską ratowało dziesięć zastępów z Koszalina, Polanowa, Sianowa i Bobolic, ale tylko cztery pojazdy samochody wjechały na szczyt. Teren jeszcze w niedzielę był dozorowany przez służby leśne.
Zagrożenie powstało około siódmej rano. Trwa szacowanie strat. Nadleśniczy Jacek Todys z Polanowa nie wierzy w przypadkowe zaprószenie ognia, ale nie wyklucza, że przyczyną powstania pożaru był niedopałek papierosa. ©℗
(m)
Fot. Robert STACHNIK (arch.)